Złota klatka w Arłamowie. Kulisy internowania Lecha Wałęsy

Złota klatka w Arłamowie. Kulisy internowania Lecha Wałęsy

Dodano: 
Lech Wałęsa rozdaje autografy. 1980 r.
Lech Wałęsa rozdaje autografy. 1980 r. Źródło:Wikimedia Commons
Lecha Wałęsy pilnowali funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, a nie Służby Więziennej. W oknach nie było krat, a w rządowych ośrodkach, do których trafiał miał nieograniczony dostęp do żywności, alkoholu czy papierosów. Mógł robić, co chciał.

Grzegorz Wołk

Ponad trzy tysiące osób pierwszej nocy, około pięciu tysięcy do końca grudnia 1981 r., a łącznie blisko dziesięć tysięcy. Tyle osób internowali komuniści. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej ujętych na listach działaczy opozycji próbowali wytropić wszędzie. W nawiedzanych mieszkaniach nieraz rozegrały się dantejskie sceny. Wyważanie drzwi, pobicia, próby ucieczki, płacz rodzin, czasami dzieci pozostawione bez opieki. Na tym tle Lech Wałęsa potraktowany został wyjątkowo dobrze.

Gierek, Kułaj, Wałęsa

Ekipa Jaruzelskiego przygotowując stan wojenny zdecydowała się na sprytny zabieg socjotechniczny. Poza liderami „Solidarności” podjęto decyzję o internowaniu byłego I sekretarza PZPR Edwarda Gierka i jego najbliższego otoczenia. Mieli być kozłami ofiarnymi i przykładem, że generał rządzi sprawiedliwie; że zamyka nie tylko opozycję, ale także skompromitowanych komunistów.

Ekipa Gierka, Jan Kułaj (przewodniczący rolniczej „Solidarności”) oraz Lech Wałęsa mogli liczyć na pewne przywileje od samego początku. Wałęsie nikt nie wyważył drzwi. Zomowcy zabezpieczyli co prawda blok przed możliwością ucieczki, ale już pertraktacji z przewodniczącym „Solidarności” podjęli się: I sekretarz wojewódzki PZPR Tadeusz Fiszbach oraz wojewoda gdański Tadeusz Kołodziejski. Po kilku godzinach Wałęsa zgodził się na podróż do Warszawy. Dwa dni przetrzymywano go w podwarszawskich Chylicach, skąd trafił do Otwocka. Do najbardziej znanego miejsca internowania, Arłamowa, przetransportowano go w maju 1982 r.

Komuniści od początku chcieli pozyskać Wałęsę dla swoich celów. Chciano uczynić z niego twarz neozwiązków. Dlatego też, gdy inni związkowcy lądowali w zakładach karnych dla niepoznaki nazwanych ośrodkami odosobnienia, Wałęsa cieszył się względną swobodą. Pozbawiono go oczywiście wolności, ale pilnowali go funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, a nie Służby Więziennej. W oknach nie było krat a w rządowych ośrodkach do których trafiał miał nieograniczony dostęp żywności, alkoholu czy papierosów. Mógł robić co chciał, rodzina i kilku duchownych często go odwiedzała.

Złota klatka

Zapewniając Wałęsie komfortowe warunki, jednocześnie odcięto go od doradców. Różnica między warunkami uwięzienia Wałęsy i pozostałych działaczy związkowych stała się elementem propagandowych manipulacji. Grano na emocjach podburzając przeciwko sobie robotników i inteligentów. Esbecy starali się wywoływać konflikty wewnątrz związku, poróżnić wcześniej współpracujących ludzi. Z różnym skutkiem. Uwięzieni mieli przeważnie świadomość, że nie mają wpływu na wybór ośrodka i jakie warunki zapewnią im komuniści.

Budynek byłego ośrodka rządowego w Arłamowie

Arłamów, gdzie najdłużej przetrzymywano Wałęsę, nazywano wówczas „księstwem arłamowskim”. Rozbudowany z inicjatywy Piotra Jaroszewicza, miłośnika polowań, kompleks rządowy przez wiele lat był miejscem spotkań partyjnej nomenklatury. Polował tutaj jugosłowiański dyktator Josef Broz-Tito. Ośrodek gościł także m.in. Andrieja Gromyko czy premiera Francji Valerego Giscard d’Estainga. Zlokalizowany w zupełnej głuszy Gór Słonnych i Bieszczad gwarantował skuteczne odcięcie Lecha Wałęsy od jego sympatyków. Rozstawione na drodze do ośrodka posterunki wojskowe gwarantowały kontrolę każdego przejeżdżającego.

Wałęsa w odosobnieniu był kimś na kształt „więźnia stanu”. Otaczał go – co prawda peerelowski – ale jednak luksus. Mieszkał w standardzie dobrej klasy hotelu, grywał w ping-ponga, łowił ryby a nawet…poprosił o materiały do nauki języka francuskiego. Zaskakujące, gdyż nigdy nie był znany z zamiłowania do nauki, a zdarzało mu się w udzielanych wywiadach wręcz tym szczycić. O zachowaniu Wałęsy w odosobnieniu wiemy wiele. Głównie dzięki raportom pilnujących go funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Opublikowali je w 2012 r. historycy z IPN, Tomasz Kozłowski i Grzegorz Majchrzak.

Odwiedziny u Wałęsy opisywali także komunistyczni notable i duchowni. Nie będzie przesadą twierdzenie, że był pod stałą obserwacją. Raporty strażników pomagały określać strategię rozmów z Wałęsą, rozeznać się w jego aktualnym stanie emocjonalnym. Pozwalały stworzyć jego profil socjologiczny.