Jedynie polskimi kompleksami i pilnym zapotrzebowaniem na arcydzieło wytłumaczyć mogę to, co w polskich mediach działo się wokół nowego filmu Pawlikowskiego.
Kino przecież rozpadło się już dawno na zupełnie różne rodzaje twórczości. Są wielkie widowiska produkowane za setki milionów dolarów zarabiające miliardy dolarów. Są produkcje umiarkowanego komercyjnego środka, które po premierze kinowej szybko wypełniają programy niezliczonych telewizyjnych kanałów, i wcale nikomu niespieszno, żeby z jakimś szczególnym pietyzmem oglądać je na wielkim ekranie. I są wreszcie, w niemal osobnym obiegu, produkcje festiwalowe, artystyczne, autorskie, jak zwał, tak zwał, te, o których powinni dyskutować ludzie poważni i wyedukowani, które należy wspierać, bo to „kultura wysoka”.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.