Szeremietiew: Rosyjska agentura nakręca w Polsce spory
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Szeremietiew: Rosyjska agentura nakręca w Polsce spory

Dodano: 
Prof. Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON
Prof. Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON Źródło:East News/Michał Wargin
Z prof. Romualdem Szeremietiewem, byłym wiceministrem obrony narodowej rozmawia Wojciech Wybranowski.

Wojciech Wybranowski: Kilka dni temu sąd uniewinnił pańskiego byłego asystenta Zbigniewa Farmusa. Pan został oczyszczony już siedem lat temu. W trakcie całej sprawy mówił pan, że za publikacją „Rzeczpospolitej”, w której sugerowano, iż przyjmował pan łapówki od producentów uzbrojenia, i odwołaniem pana z funkcji sekretarza stanu w MON w rządzie Jerzego Buzka, stały Wojskowe Służby Informacyjne.

Prof. Romuald Szeremietiew: Rzeczywiście, 2 lutego br., po 16 latach, zapadł wyrok całkowicie uniewinniający Zbigniewa Farmusa. Żaden z zarzutów postawionych przez prokuraturę mnie i Farmusowi nie utrzymał się. Cała wielka afera korupcyjna w MON opisywana od lipca 2001 r. szeroko w prasie nie miała miejsca. Dzisiaj media oraz świat polityki oczywiście nie dostrzegły, że oskarżono nas bezpodstawnie i jesteśmy niewinni. Nikomu też z odpowiedzialnych za państwo do głowy nie przyszło, aby nas przeprosić. Natomiast co do WSI: zawsze prezentowałem stanowisko, że kierownictwo tych służb było wykonawcą wymierzonej we mnie prowokacji, ale nie ono decydowało.

W takim razie kto?

Na pewno bezpośredni przełożony WSI, którym w 2001 r. był minister obrony Bronisław Komorowski. Jednak z tego, co wiem, nie tylko on. Wybuch afery miał miejsce w czasie, gdy miałem rozstrzygać o zakupach m.in. samolotów wielozadaniowych przeciwpancernych pocisków kierowanych, transporterów kołowych. Przetargi opiewały łącznie na kwotę ponad dwudziestu kilku miliardów złotych. „Komuś”, wiem komu, chodziło o to, bym w tych przetargach nie był osobą decydującą. I ten „ktoś” sprawił, że WSI zaczęły działać. Oczywiście przy okazji osobnicy z WSI także coś przy tym chcieli ugrać dla siebie, ale w uruchomieniu ataku na mnie nie oni decydowali. I na tym skończę, nie czas bowiem jeszcze, by opowiadać, kto naprawdę „stał” za wymierzoną we mnie prowokacją.

Skoro zaczęliśmy od służb… Polskie i zachodnie centra analityczne ostrzegają przed kolejnymi uderzeniami ze strony Rosji w wojnie informacyjnej...

Rosja stosuje szeroko zakrojone działania ofensywne i atakuje w cyberprzestrzeni. To dla każdego chyba jest oczywiste. Polska – z racji na położenie i jej miejsce w planach odbudowy rosyjskiego imperium – jest jednym z głównych obiektów zainteresowania Rosji. W naszym kraju uaktywnia się też agentura najbardziej niebezpieczna, ta, z którą najtrudniej walczyć, czyli tzw. agentura wpływu. Bardzo trudno bowiem udowodnić inspiracje agenturalne komuś, kto jako „ekspert” popierając Rosję, zapewnia, że tylko korzysta z wolności wypowiadania własnych poglądów. W każdym razie w mojej opinii Rosja dysponuje znacznymi aktywami agenturalnymi na terenie Polski. Dotyczy to zwłaszcza środowisk oddziaływających na polską opinię, a więc zarówno w mediach, jak i wśród różnych ekspertów. Pamiętajmy, że Polska była ponad 40 lat pod panowaniem sowieckim. Rosja miała dość czasu, aby rozmieścić i zakorzenić swoją agenturę w polskim społeczeństwie. To tylko Komorowski twierdził, że rosyjskie służby nie budowały swojej agentury, ograniczając się do nadzoru nad służbami PRL. Według Komorowskiego z chwilą, gdy Polska wyzwoliła się, rosyjscy nadzorcy wyjechali i żadnej rosyjskiej agentury w Polsce nie ma...

Cały wywiad dostępny jest w 7/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także