Cenzury nie ma, jest poprawność

Cenzury nie ma, jest poprawność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Pietrzak
Jan Pietrzak 
Z Janem Pietrzakiem, satyrykiem rozmawia Błażej Torański.

„Kiedyś królowie tolerowali błaznów, dziś królów nie ma i błaznów musi tolerować cały naród”. Jak to możliwe, że za Gomułki przechodziły porównania sekretarzy partyjnych – ówczesnych władców Polski – do błaznów?

To dla pana jest ostre, dla mnie nie. Uważałem, że to jest takie sobie powiedzonko. Nie miałem świadomości, jak cenzura postrzega naszą działalność. Dopiero ostatnie programy Hybryd, takie jak „Uśmiech z erratą” i „Co słychać?”, zaczęły budzić silniejsze emocje w cenzurze. Ten ostatni dotyczył mediów – radia oraz telewizji – i robiony był z szyderczym rozmysłem.

(...)

1992 r. znowu objął pana kabaret zakaz występów, a już od dwóch lat nie było urzędowej cenzury!

Cenzury nie było, ale świnie o mentalności cenzorskiej pozostały. Ograniczenia są do dziś. Z wielkimi nazwiskami, potencjałem artystycznym, możliwościami twórczymi jesteśmy przeganiani z sali do sali, gramy w małych lokalach. Pozostajemy we wrogim otoczeniu ludzi spoza cywilizacji europejskiej, którzy udają Europejczyków. Po prostu nie tolerują satyry, którą trudno pogodzić z obowiązującą „poprawnością polityczną”.

(...)

Czego nauczyła pana cenzura?

Że są źli ludzie, którzy dewastują społeczeństwo, nie pracują dla Polski, tylko dla innych państw. Ludzie, którzy stracili orientację moralną. Zajmują się walką ze słowami, ograniczają polską wolność. Najgorszy, podły, nikczemny gatunek ludzi. Pracują w cenzurze, której formalnie nie ma, ale oni mają taką mentalność. Wykluczając niezależnych, niepokornych, niszczą naszą demokrację. Nie pozwalają, aby każdy mógł mówić, co chce. Człowiek wolny może mówić, co mu się śni, nawet głupstwa. A tylko publiczność ma prawo to oceniać – co mogę, czego nie – a nie żaden bęcwał urzędowy. To mój gust, moja estetyka, moje poglądy. Jako wolny Polak będę mówił, co mi się żywnie podoba. Cenzura była świństwem, które truło
życie społeczne i do dziś truje. Obecnie nazywa się „poprawność polityczna”.

Cały wywiad dostępny jest w 42/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także