• Barbara JagasAutor:Barbara Jagas

Skok dla serca

Dodano: 
Kardiologia
Kardiologia Źródło: Adobe Stock
Rozmowa z prof. Piotrem Ponikowskim, prezesem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Barbara Jagas: Biegał dziś pan?

Piotr Ponikowski: Nie, bo trochę za zimno. Mamy –4 st. C.

Bieganie przeciwdziała niewydolności serca?

Nie musi to być bieganie, ono jest tylko dla wytrenowanych, jednak regularny wysiłek fizyczny: cztery–pięć razy w tygodniu od 45 minut do godziny jest konieczny. Aby akcja serca przyspieszyła do 130–140 uderzeń na minutę.

Może więc za mało się ruszamy, bo wciąż to choroby serca najczęściej zabijają Polaków. Dlaczego chorujemy częściej niż na zachodzie Europy?

Rzeczywiście, Polacy najczęściej umierają z powodu chorób kardiologicznych – według najnowszego raportu NIZP-PZH aż 43 proc. wszystkich zgonów było spowodowanych chorobami układu krążenia. Dopiero na drugim miejscu są nowotwory, które odpowiadają za ok. 30 proc. wszystkich zgonów. Jednak z tych samych danych wynika, że umieralność z powodu chorób kardiologicznych stopniowo się zmniejsza od roku 1991, co pozwala optymistycznie spojrzeć w przyszłość. Śmiertelność pozostaje ciągle na wysokim poziomie, gdyż nasze społeczeństwo się starzeje. A wraz z wiekiem rośnie ryzyko powikłań miażdżycy, choroby niedokrwiennej i udaru. Lepiej teraz leczymy choroby w ich ostrej fazie, np. zawał serca czy udar. Jednak pozostaje kwestia niewydolności serca, końcowego etapu różnych schorzeń kardiologicznych. Potrafimy ją leczyć i jej zapobiegać, a mimo to stała się ona współczesną epidemią, ponieważ aż 12 mln Polaków jest zagrożonych jej rozwojem.

Co można zrobić, aby nie zachorować na niewydolność serca?

Każdy człowiek jest inny, dlatego w medycynie bardzo trudno jest powiedzieć coś na sto procent. Możemy jednak określić prawdopodobieństwo wystąpienia ryzyka danej choroby. Na przykład u osób po 50. roku życia ryzyko zachorowania na niewydolność serca wynosi 30 proc. Wygląda na to, że co trzecia osoba zachoruje.

Jak nie być taką osobą?

Znowu odwołam się do czynników ryzyka. W przypadku niewydolności serca są to przede wszystkim: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, palenie papierosów, brak aktywności fizycznej, otyłość. U osób, których te czynniki ryzyka dotyczą, zwiększa się prawdopodobieństwo zachorowania na niewydolność serca. Znaczenie dla utrzymania serca w dobrej kondycji ma również dieta – najlepiej zbliżona do stylu śródziemnomorskiego, bogata w ryby, owoce, warzywa. Niewłaściwie zbilansowana dieta, w której dominują tłuszcze zwierzęce czy tłuszcze typu trans, negatywnie odbija się na zdrowiu naszego serca.

Na czym polega postęp w leczeniu chorób serca? I co w tym względzie trzeba poprawić?

Postęp jest olbrzymi. Pacjenci kardiologiczni umierają dużo rzadziej niż 40–50 lat temu, żyją 8–10 lat dłużej. To bardzo dużo. W żadnej innej dziedzinie medycyny nie udało się osiągnąć tak dobrego wyniku. Większość tych korzyści wynika z tego, że coraz lepiej leczymy chorych. Wiele jest jeszcze do zrobienia. Wymaga to wieloetapowej pracy, którą jako Polskie Towarzystwo Kardiologiczne już rozpoczęliśmy. Z jednej strony należy zwiększać świadomość, jeśli chodzi o czynniki ryzyka, a z drugiej uświadamiać społeczeństwu i decydentom, że konieczne jest skoordynowane leczenie.

Co to znaczy?

Mam na myśli skoordynowaną kompleksową opiekę nad chorymi. Chorzy z zawałem mają w Polsce dostęp do szybkiej interwencji kardiologicznej. Pod tym względem należymy do czołówki w Europie, gorzej wypadają np. Hiszpanie czy Włosi. Jednak leczenie ostrej fazy zawału to nie wszystko, potem trzeba dalej opiekować się pacjentem, aby ustrzec go przed kolejnym zawałem. Temu ma służyć koordynowana opieka po zawale. Ma na celu wyeliminowanie czynników ryzyka ponownego zawału. Obecnie tylko jedna piąta chorych po zawale stosuje się do naszych zaleceń, jeśli chodzi o profilaktykę. A później – z miesiąca na miesiąc − jest coraz gorzej. U wielu pacjentów w ciągu roku czy dwóch lat po zawale dochodzi do pozawałowej niewydolności serca i dużej śmiertelności. Chcemy to zmienić.

Jak?

Ważne jest to, aby procedury kardiologiczne były efektywniej wyceniane − o tym rozmawiamy z NFZ. Wraz z Ministerstwem Zdrowia wprowadzamy pilotaż Programu Koordynowanej Opieki nad Pacjentem z Niewydolnością Serca – KONS. To oryginalny polski program, który zaczynamy od pilotażu w sześciu ośrodkach, opiece zostanie poddanych 6 tys. chorych. Koordynowana opieka będzie polegała na tym, że na każdym etapie – w szpitalu, przychodni, u lekarza rodzinnego – pacjent będzie „zaopiekowany”. W pilotażu zależy nam przede wszystkim na zidentyfikowaniu, czego chory potrzebuje, jak bardzo zaawansowanej diagnostyki wymaga, następnie na przebadaniu go w odpowiednim ośrodku, zleceniu leczenia i odesłaniu ponownie do lekarza rodzinnego. KONS obejmie leczenie ambulatoryjne, szpitalne i domowe – w szpitalach ogólnych będziemy przede wszystkim stabilizować stan pacjentów, następnie wykonywać szczegółową diagnostykę i zabiegi na sercu na oddziałach kardiologicznych, a chorych z bardzo zaawansowaną niewydolnością serca będziemy poddawać najbardziej specjalistycznemu leczeniu, z udziałem kardiologa interwencyjnego, elektrofizjologa i kardiochirurga w specjalnie do tego przygotowanych ośrodkach, tzw. centrach doskonałości.

Słyszałam o innej pana inicjatywie Narodowym Programie Zdrowego Serca. Co to jest?

Program jest odpowiedzią na problem znaczącej śmiertelności Polaków z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego. Chcemy zacząć od edukacji już na poziomie szkoły, wprowadzić lekcje nauki zdrowego żywienia i aktywności fizycznej. Poprzedni prezes PTK, prof. Piotr Hoffman, zainicjował kampanię „Zdrowe dzieci, zdrowa młodzież, zdrowi dorośli” – powinniśmy ją kontynuować. W ramach programu chcemy uświadomić milionom Polaków zagrożonych czynnikami ryzyka – nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą, dyslipidemią, palącym papierosy – jak z tym skutecznie walczyć. Planujemy też współpracować z innymi specjalistami, m.in. diabetologami, i wspólnie sprawować opiekę nad pacjentem z cukrzycą, który najczęściej umiera na choroby serca, wynikające z nieleczonej lub niewłaściwie kontrolowanej cukrzycy.

Wróćmy do centrów doskonałości...

W Polsce powinny znaleźć się specjalne ośrodki z dostępem do najnowocześniejszych technologii medycznych. Ich zadanie to wprowadzanie innowacyjnych procedur i technologii medycznych połączone z kompleksową opieką kardiologiczną i kardiochirurgiczną nad pacjentami. Jako ośrodki o charakterze edukacyjnym, referencyjnym i doradczym miałyby pomóc w utrzymaniu leczenia chorób serca na wysokim poziomie oraz wprowadzeniu do Polski światowych rozwiązań. Aby działalność centrów doskonałości przyniosła efekty, muszą być one stale monitorowane i specjalnie finansowane. Dlatego chcemy stworzyć specjalny rejestr drogich procedur, by jeszcze efektywniej kontrolować działalność tych ośrodków. Działalność centrów doskonałości z powodzeniem może stanowić zaplecze merytoryczne dla wdrażania projektów naukowych realizowanych przez powstającą z inicjatywy Ministerstwa Zdrowia Agencję Badań Medycznych.

Powstaje Agencji Badań Medycznych. Jest potrzebna?

ABM powstaje po to, aby środki publiczne wracały do nas w innej formie. Narodowe Centrum Nauki oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju nie sponsorują pewnych projektów, które w medycynie powinny być finansowane. A jest wiele zagadnień w kardiologii – dodam, że praktycznych – które są fundamentalne dla dalszego postępowania i one nie będą mogły być finansowane, ponieważ nie należą do kategorii badań stricte naukowych ani wdrożeniowych. Jestem przekonany, że ABM przyczyni się do rozwoju nowych polskich technologii i niekomercyjnych badań klinicznych, które są w naszym kraju tak bardzo potrzebne.

Wydatki na kardiologię w Polsce są małe czy duże w porównaniu z innymi krajami?

Okazuje się, że mamy większe potrzeby. W Polsce nie bez znaczenia pozostaje kwestia kosztów pośrednich związanych z leczeniem chorób serca. Tych kosztów, związanych np. z absencjami i rentami chorobowymi, można by było uniknąć, gdyby leczenie pacjentów kardiologicznych wyglądało inaczej już na samym początku ich choroby. Warto inwestować w kardiologię, ponieważ pozwala to na skuteczną i szybką pomoc jeszcze większej liczbie potrzebujących pacjentów. „Kosztoefektywność” to teraz nasze słowo klucz, staramy się wszystkie nasze działania i programy postrzegać właśnie w kategoriach efektywności kosztowej. A to prowadzi nas do jednego wniosku: leczenie schorzeń układu sercowo-naczyniowego naprawdę się opłaca.

Chcemy, by program KOS-Zawał w latach 2019–2020 objął cały kraj. Chcemy kontynuować opiekę nad pacjentami z niewydolnością serca. Ważne jest poszerzenie dostępności do trombektomii mechanicznej, sprawdzonej metody leczenia udaru mózgu. Wymaga współpracy ekspertów wielu specjalności. Dlatego w grudniu 2018 r. kardiolodzy dołączyli do interdyscyplinarnej grupy interwencyjnego leczenia udaru mózgu.

prof. Piotr Ponikowski, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Serca UM we Wrocławiu, kierownik Centrum Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Artykuł został opublikowany w Do Rzeczy o Zdrowiu marzec 2019

Artykuł został opublikowany w 11/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także