Afera Hotelu Polskiego. Kulisy tragedii żydowskiego „azylu”
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Afera Hotelu Polskiego. Kulisy tragedii żydowskiego „azylu”

Dodano: 
Rysunek Krzysztofa Wyrzykowskiego
Rysunek Krzysztofa Wyrzykowskiego 
To jedna z najbardziej sensacyjnych i tragicznych historii wojennej Warszawy. W 1943 r. w samym środku stolicy powstał „azyl” dla Żydów.

Jan Kowalski siedział przy kawiarnianym stoliku, palił papierosa i przeglądał „Nowy Kurier Warszawski”. Gadzinówka na pierwszej stronie donosiła triumfalnie, że Warszawa jest już Judenfrei, czyli wolna od Żydów. Niemieckim siłom policyjnym udało się stłumić „ruchawkę” w getcie i wywieźć z miasta resztę warszawiaków wyznania mojżeszowego.

W mieście – pisał dziennikarz „Kuriera” – nie ma już ani jednego Żyda! Kowalski smutno pokręcił głową. Tylu niewinnych ludzi, tylu znajomych… Zgasił papierosa, dopił paskudną zimną kawę i wstał od stolika. Wkładając kapelusz, rzucił na talerzyk kilka monet. Gazetę odłożył na stojak, wyszedł na ulicę i… stanął jak wryty. Do jego uszu doleciała prowadzono głośno rozmowa w jidysz. Było lato roku 1943 i Kowalski nie słyszał tego języka już od dobrych kilku lat.

Tymczasem środkiem trotuaru szedł wprost na niego elegancki brodaty pan w czarnym garniturze. Obok niego stąpała godnie tęga pani w długiej sukni i pląsały dwie wesołe dziewczynki. Nieśli zakupy, mężczyzna kręcił fantazyjne koła laseczką. Gawędzili wesoło, byli w szampańskich humorach. Rysy ich twarzy nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Byli Żydami. Nie mieli jednak opasek z gwiazdą Dawida, nie zdejmowali czapek przed mijanymi Niemcami. Czuli się pewnie i swobodnie. Do klapy marynarki mężczyzny przyczepiona była jakaś fantazyjna kolorowa kokarda.

Kowalski był zdumiony. Odprowadził wzrokiem rodzinę i dopiero gdy Żydzi zniknęli za zakrętem, ochłonął. „Przecież to jacyś szaleńcy! Nie wiedzą, co im grozi!” – pomyślał. I rzucił się pędem za żydowską rodziną, aby ją ostrzec o grożącym jej niebezpieczeństwie.

Wbiegł na ul. Długą, akurat żeby zobaczyć Żydów znikających w bramie budynku pod numerem 29. Kowalski wskoczył do bramy i nagle znalazł się w innym świecie. Obszerny dziedziniec kamienicy wypełniony był po brzegi Żydami. Mężczyznami, kobietami i dziećmi. Długie brody, kapelusze. Ciemne garnitury. Gwar rozmów prowadzonych w jidysz i po polsku. Z hotelowej restauracji dochodził brzęk szkła, zapach wyszukanych potraw i śmiech ucztujących. Kolejni Żydzi wychylali się z okien, jeszcze inni swobodnie wchodzili i wychodzili za bramę.

Nigdzie nie było widać wykrzywionych nienawiścią twarzy esesmanów ani ponurych gąb gestapowców. W samym sercu okupowanej Warszawy – która rzekomo była Judenfrei – siedziały sobie spokojnie setki Żydów. Bez wieżyczek strażniczych z karabinami maszynowymi i bez drutów kolczastych. Bez niemieckich strażników. Bez strachu. Kowalski uznał, że albo trafił do domu wariatów, albo to, co widzi, jest po prostu snem. To nie był jednak ani dom wariantów, ani sen. To był Hotel Polski.

Egzotyczne paszporty

W powojennej literaturze historycznej utarł się pogląd, że Hotel Polski był perfidną pułapką zastawioną przez warszawskie gestapo. Niemcy zamierzali podstępem zwabić do niego zamożnych Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie Warszawy, aby następnie wywieźć ich do obozów zagłady i spalić w krematoriach.

Agnieszka Haska, autorka książki „Jestem Żydem, chcę wejść”, udowodniła jednak, że to był mit, okupacyjna legenda bezmyślnie powtarzana przez kolejnych autorów. Prawda była zaś znacznie bardziej skomplikowana. I znacznie ciekawsza.

Od czego zacząć tę historię? Chyba od przypomnienia pewnego mało znanego faktu. Jak wielokrotnie zwracał uwagę prof. Timothy Snyder, narodowi socjaliści w czasie Holokaustu mordowali Żydów bezpaństwowców. Czyli obywateli państw pokonanych lub zajętych przez III Rzeszę w czasie działań wojennych. Przede wszystkim z Polski, ze Związku Sowieckiego, z państw bałtyckich, Czechosłowacji, a pod koniec wojny Węgier.

Stwarzało to pewną szansę ratunku. Mowa o załatwieniu sobie obywatelstwa państwa neutralnego.

(…)

Jak wyglądał ten mechanizm? Jakie były dalsze losy mieszkańców Hotelu Polskiego?

Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy”. Już w kioskach!

Cały artykuł dostępny jest w 3/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.