Polska w budowie. Epilog
  • Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Polska w budowie. Epilog

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura zbada sprawę ekranów akustycznych, na które przy budowie dróg wydano 2,5 mld zł. To niejedyny przypadek, gdy hasło rządu PO-PSL „Polska w budowie” nie oznaczało korzystnej inwestycji, a raczej kosztowną dla nas wszystkich

Jak naprawdę wyglądała „Polska w budowie”, można było zobaczyć jeszcze podczas trwania wielkich inwestycji. Już wtedy jasne się stało, że przy budowie nowych dróg nikt w rządzie nie dbał o to, by jednocześnie – tak jak np. w Hiszpanii – rozwinąć rodzimą branżę drogową, która potem mogłaby zdobywać wschodnie rynki. Kontrakty uzyskiwali zagraniczni giganci, choć prace wykonywali głównie polscy mali podwykonawcy. Przypłacili to zresztą bankructwami, a w najlepszym przypadku ratowały ich pieniądze podatników. To z nich wypłacano rekompensaty (w ogóle do dziś w Polsce nikt nie wykonał analiz dotyczących tego, jaki kapitał najwięcej zarobił na kontraktach rozpisywanych przez polski rząd i co zrobić, by w kolejnej perspektywie jak najwięcej zleceń dostali rodzimi przedsiębiorcy).

Działo się tak nie tylko na drogach, lecz także na torach. Gdy w Ministerstwie Infrastruktury rządził Sławomir Nowak, Polska nabrała ochoty na kolej dużych prędkości – choć torów do takiej jazdy prawie nie mamy. Za setki milionów kupiliśmy od zagranicznego konsorcjum Pendolino, które nawet nie ma wychylnego pudła, by przy dużych prędkościach lepiej pokonywać zakręty (nazwa tego pociągu w dosłownym przekładzie oznacza „wahadełko”).

W jakże inny sposób do takich inwestycji podchodzą w Europie Zachodniej, najlepiej widać na przykładzie naszej Pesy, która – mimo iż Polska należy do UE – przeszła długą drogę do uzyskania certyfikatów dopuszczających jej pociąg do sprzedaży niemieckiemu regionalnemu przewoźnikowi. A i tak nie otworzyło to jeszcze drzwi do kontraktów z Deutsche Bahn. To bowiem sami Niemcy decydują, kto i kiedy będzie „spełniał” wymagania techniczne. (...)

FOT. PORT LOTNICZY RADOM SA

Cały artykuł dostępny jest w 32/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także