Na początku maja opinię publiczną w Polsce obiegła informacja, jakoby islamscy terroryści przygotowywali zamach terrorystyczny w Polsce. Według „Faktu”, który sprawę opisał, do ataku miałoby dojść ostatniego dnia Światowych Dni Młodzieży w Brzegu. Podczas pożegnania Ojca Świętego z wiernymi uzbrojeni terroryści mieliby – według doniesień gazety – wjechać pięcioma opancerzonymi samochodami w tłum młodzieży.
Zagrożenie miało zostać jednak zneutralizowane przez polskie służby, które podsłuchały rozmowy terrorystów. Cała sprawa podkręciła medialną dyskusję na temat tego, czy Światowe Dni Młodzieży będą bezpieczne.
– Bądźmy poważni. Jak każda masowa impreza ŚDM też są wydarzeniem podwyższonego ryzyka. Nigdy nie wiadomo, czy komuś nagle nie odbije, ale zmasowane uderzenie grup terrorystów samochodami pancernymi w Brzegu, w Polsce, w kraju, w którym nie dysponują zapleczem logistycznym, grupami wsparcia i rozpoznania, to scenariusz jak z książki Ludluma – śmieje się jeden z naszych rozmówców, doświadczony oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W ABW i AW uruchomiono procedury dotyczące ścisłej współpracy z zachodnimi służbami. To ważne, bo – jak podkreśla nasz rozmówca – dzięki międzynarodowej współpracy służb Francuzom na razie (do zamknięcia tego numeru „Do Rzeczy”) udaje się unikać zamachu podczas mistrzostw Euro 2016 i to mimo bliskości potencjalnego „ogniska terroryzmu”. (...)