Wymazywanie polskości

Wymazywanie polskości

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Andrzej Krzystyniak

Polska, która po 1945 r. odbudowała ogołocone i zniszczone tzw. Ziemie Odzyskane, obecnie zdaje się ich wstydzić, uważając je za krępujące dziedzictwo czasów komunizmu. Boi się nawet nazwać Wrocław polskim miastem.

Ogromny wysiłek włożony w zespolenie obszarów przyznanych po II wojnie światowej Polsce jest dziś systematycznie niszczony. Przemysł, który stanowił jeden sprawny mechanizm wraz z resztą kraju, w dużej mierze został rozmontowany. Poza wielkimi aglomeracjami, takimi jak Wrocław, zachodnie tereny się wyludniają. Po 1989 r. nawet reforma administracyjna nie sprzyjała rozwojowi tzw. Ziem Odzyskanych, a raczej prowadziła do ich degradacji. Likwidacja mniejszych województw osłabiła niewielkie ośrodki, większe się nie wzmocniły. Osłabiło to Zieloną Górę, Słupsk, Koszalin i Olsztyn.

Komunikacja i transport na niektórych obszarach praktycznie zanikły. Tak się dzieje np. w Kotlinie Kłodzkiej, zwłaszcza w jej południowych rejonach, gdzie upadek Państwowych Gospodarstw Rolnych doprowadził do masowej migracji. Brak jest także skomunikowania mniejszych miejscowości. A bez tego turystyka się nie rozwija, choć to często jedyne źródło utrzymania dla całych wsi. Polska tak dalece zapomniała o swoich powinnościach względem tzw. Ziem Odzyskanych, że często trudno na granicy dostrzec jakąkolwiek informację, iż to granica państwa. Jak gdyby państwo polskie się wstydziło, że jeszcze tu jest...

Ziemiami Odzyskanymi najbardziej zainteresowani zdają się być Niemcy. I trudno ich o to winić. Niektóre niemieckie partie polityczne upodobały sobie organizację zjazdów w takich miastach jak Kołobrzeg czy Szczecin. Ten ostatni został nazwany przez szefa SPD „przodującym miastem w gospodarce Meklemburgii”. Oczywiście wszystko to dzieje się bez słowa protestu ze strony polskiej. (...)

fot. Adam Grabowski/Reporter

Cały artykuł dostępny jest w 13/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także