• Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Ragnar rządzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Wikingowie” powrócili. Nowy, czwarty sezon serialu Michaela Hirsta będzie dwukrotnie dłuższy od poprzednich. Kiedy polska odpowiedź?

Kto za młodu zakochał się w komiksach o Thorgalu, ten w świecie serialu „Wikingowie” poczuje się jak w domu. Gdy po raz pierwszy ujrzałem na ekranie ojczyste strony sławetnego wojownika Ragnara Lodbroka, miałem wrażenie, że trafiłem wprost do kreacji polskiego rysownika Grzegorza Rosińskiego i jego stałego scenarzysty Van Hamme’a. To nie przypadek. Zarówno polsko-belgijski duet tworząc Thorgala, jak i kanadyjsko-irlandzka ekipa kręcąca serial „Wikingowie” („The Vikings”) bardzo dobrze odrobili lekcje, sięgając do tych samych historycznych i archeologicznych źródeł.

Polscy widzowie cieszą się właśnie początkiem czwartego sezonu tej serii, wymyślonej i prowadzonej przez angielskiego scenarzystę, Michaela Hirsta. Jego najgłośniejszymi poprzednimi dokonaniami były filmy „Elizabeth” (1998) oraz późniejsza o niemal dekadę kontynuacja „Elizabeth: Złoty wiek” (2007), wyreżyserowane przez Shekhara Kapura. Jeśli zaś chodzi o mały ekran, Hirst uznanie i pieniądze zdobył jako twórca „Dynastii Tudorów” (2007– 2010), wyprodukowanej przez amerykańską kablówkę Showtime. Chociaż serial ten wykpiwany był przez niektórych krytyków jako „historyczne soft porno”, to szybko zdobył sporą popularność i bez wątpienia utorował drogę takim produkcjom jak „Gra o tron”. Oczywiście HBO, biorąc na warsztat sagę fantasy George’a R.R. Martina, ryzykowało więcej, przeznaczając o wiele większy budżet na opowieść o bohaterach zupełnie nieznanych (poza gronem czytelników Martina). W porównaniu z tym historia Tudorów, czyli krwawego Henryka VIII i jego żon, z Anną Boleyn na czele, była pewniakiem.

Serial Hirsta o wikingach to z kolei logiczne wyciągnięcie wniosków z popularności telewizyjnej „Gry o tron”, koło więc się zamyka. Dużo seksu i przemocy, nieodparte pragnienie władzy, krwawe mordy wśród pretendentów do tronu (właściwie tronów), wartka akcja, ciekawie nakreślone postaci (zwłaszcza kobiece). Tyle że w opowieści o Ragnarze zamiast czarów mamy mieszający się ze światem realnym świat nordyckich wierzeń, a nad bohaterami zamiast smoków krążą kruki wysłane osobiście przez Odyna. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 11/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także