Albo wolny rynek, albo przegramy
  • Mariusz StaniszewskiAutor:Mariusz Staniszewski

Albo wolny rynek, albo przegramy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Albo wolny rynek, albo przegramy
Albo wolny rynek, albo przegramy
W najnowszym wydaniu Do Rzeczy rozmowa Mariusza Staniszewskiego z Przemysławem Wiplerem, posłem Prawa i Sprawiedliwości.

Mariusz Staniszewski: Po co PiS komisja śledcza w sprawie lobbingu Jana Krzysztofa Bieleckiego?

Przemysław Wipler: Trzeba zbadać wszystkie informacje, od których huczy Sejm.

MS:Co to za informacje?

PW: Mówi się, że nie chodziło o Azoty albo nie tylko o tę firmę. Różne osoby – w tym politycy Platformy – mówią, że Bondaryk odchodząc ze stanowiska szefa ABW, zostawił raport pułapkę. Ma on podobno opisywać działalność szefa doradców ekonomicznych Donalda Tuska, zwanego czasem wręcz „superpremierem” na styku biznesu i polityki. Opowiadane są trzy historie. Dwie pierwsze dotyczące biznesów Sbierbanku w Polsce. Według różnych źródeł przedstawiciele tego banku bądź firm doradczych obsługujących go zwracali się z pytaniem do Jana Krzysztofa Bieleckiego o to, czy polski rząd zgodzi się na inwestycje Rosjan w nasz sektor bankowy.

MS: W który bank?

PW: Aliorbank. Konkretne pytania miały dotyczyć tego, jak rząd polski widzi Sbierbank jako podmiot przejmujący najnowocześniejszy polski bank, czy będzie przeprowadzał jakieś działania „obronne”, czy będzie używał narzędzi regulacyjnych, by ewentualnie powstrzymać taką transakcję.

MS: A jakie stanowisko w tej sprawie zajął główny doradca premiera?

PW: Miał podobno powiedzieć – po konsultacjach z politykami rządu – że nie ma problemów i że może dość do transakcji. Sytuacja ta miała powtórzyć się, gdy główny udziałowiec banku Millennium – Portugalczycy z Banco Comercial Portugues – zamierzali sprzedać swoje akcje w tym banku. Też mieli pytać „superpremiera” o zielone światło i dostać je. Trzecia historia rzekomo opisana w raporcie miała dotyczyć działań na rzecz spółki DSS, by przejęła ona kontrakt autostradowy po Chińczykach z Covecu. Nie ma innej metody weryfikacji tych licznych plotek i ewentualnego oczyszczenia dobrego imienia Bieleckiego niż sejmowa komisja śledcza. (...)

MS: Wieszczy pan grecki scenariusz?

PW: Państwa, które wpadają w spiralę zadłużenia, tracą suwerenność. To, co się dzieje na Cyprze, w Grecji, Hiszpanii, Irlandii, Portugalii, a po części też we Włoszech, jest przerażające. Polacy widzą, czym kończy się nadmierne zadłużenie, a z drugiej strony są edukowani przez bliskich, którzy pracują za granicą, w krajach lepiej zorganizowanych. Każdy musi się zastanowić nad tym, w jakim kraju żyjemy, jeśli usłyszy od bliskiego, który prowadzi w Anglii firmę, że płaci miesięcznie jedynie 17 funtów składki na fundusz emerytalny i po ośmiu latach pracy – jeśli dożyje odpowiedniego wieku – dostanie 600 funtów emerytury. Co więcej, w Anglii musimy zarejestrować działalność dopiero 18 miesięcy po tym, jak zaczęliśmy ją rzeczywiście prowadzić. Po prostu trzeba ją zarejestrować, ale tylko wtedy, jeśli uzyska się odpowiedni dochód. Jeśli nie, to nie ma co państwu głowy zawracać. To między innymi dlatego Polki dwa razy chętniej rodzą dzieci w Wielkiej Brytanii niż w Polsce.

MS:Tylko jak się mówi, że chce się zwolnić 20 proc. urzędników…

PW: Za mało. 30.

MS: Czyli jakieś 150 tys. To oznacza, że 150 tys. rodzin będzie miało problem.

PW: Nie będziemy ich zwalniać, ale pomożemy znaleźć pracę poza administracją.

MS: Komunikat do wyborców idzie taki: wyrzucimy na bruk 150 tys. ludzi.

PW: Nie. Komunikat będzie brzmiał: stworzymy 300 tys. nowych miejsc pracy. W wolnej gospodarce.

MS: Pamięta pan, czym skończyło się hasło „3 mln miejsc pracy”?

PW: Ono nie miało żadnego pokrycia w faktach, nie było żadnego pomysłu, jak do tego dojść. My mamy program deregulacji gospodarki według zasady UE+0, czyli powinniśmy znieść obowiązki nałożone na polskich obywateli, które nie są konieczne z punktu widzenia prawa unijnego, a jednocześnie nie służą dobru wspólnemu. Chodzi o likwidację przepisów wylobbowanych często przez jakieś grupy interesów albo będących reliktami dawnej sytuacji społecznej czy gospodarczej. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 17/2013 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także