Słowa straciły znaczenie
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Słowa straciły znaczenie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kłamliwa przesada wyolbrzymiająca rzekome winy rządu PiS nie tylko zadziałała odwrotnie i osłabiła opozycję oraz elity III RP, lecz także na długo podkopała zaufanie do wszystkich autorytetów w kraju

Z debatą publiczną w III RP nigdy nie było dobrze, ale histeria ostatnich dni najpierw osiągnęła, a potem przekroczyła masę krytyczną, przy której można już mówić o zupełnym zerwaniu społecznej komunikacji. Przyczyną tego jest hiperinflacja słów i pojęć przeprowadzona przez zakwestionowaną elitę III RP. W atakach na prezydenta Dudę i na partię, która odsunęła ich od władzy politycznej i od „rządu dusz”, ludzie okupujący szczyty społecznych hierarchii poszli po linii najmniejszego oporu: zamiast rozpoznać przyczyny swej nieskuteczności i przemyśleć nieposłuszeństwo „mas”, eskalowały emocje i podnosiły głos coraz bardziej. 

Już w wyborach prezydenckich, zwłaszcza w ich ostatniej fazie, gdy stało się jasne, że nie będą one spacerkiem po władzę ich kandydata, obrońcy i beneficjenci starego porządku rzucili na stół najmocniejsze karty. Nie pomogło – Duda wykpiwany jako „chłystek” i „marionetka Kaczyńskiego”, demonizowany jako inkwizytor chcący wprowadzić „państwo wyznaniowe” i obrażany na wszelkie sposoby przez sławnych reżyserów, aktorów, profesorów i celebrytów, mimo wszystko wygrał, i to z dużą przewagą. Reakcją przegranych było użycie dokładnie tych samych obelg, przestróg i oskarżeń w wyborach parlamentarnych, tylko w mocniejszy sposób. Gdy doprowadziło to do przegranej jeszcze większej, odrzucona elita postanowiła zaostrzyć retorykę w przekonaniu, że w ten sposób zdelegitymizuje nową władzę przynajmniej w oczach „swojej” części społeczeństwa i metodami pozaparlamentarnymi doprowadzi jeśli nie do powtrzymania zmian, to przynajmniej do powstania silnego, zintegrowanego obozu III RP, na wzór fortecy smoleńskiej, w której wytrwał przez lata i z której wyprowadził skuteczny kontratak PiS. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 51/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także