Problemy arabskiego prymusa

Problemy arabskiego prymusa

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Maciej Legutko

Z dala od Syrii i Iraku toczy się zacięta walka o utrzymanie jedynego w świecie arabskim bastionu demokracji i udanych przemian politycznych.

Tunezja nie jest potęgą ani militarną, ani gospodarczą, lecz w ostatnich latach stała się prekursorem przemian politycznych oraz barometrem nastrojów społecznych wśród muzułmanów. Tutaj rozpoczęła się arabska wiosna i uchwalono najbardziej demokratyczną konstytucję w regionie. Jednocześnie w tym samym kraju z rekordowym odzewem spotkała się agitacja islamskich radykałów spod znaku tzw. Państwa Islamskiego. Zarówno liberalno-demokratyczna społeczność międzynarodowa, jak i religijni ekstremiści prowadzą mniej krwawą, ale niemal równie zaciętą jak w Iraku i Syrii walkę o przejęcie kontroli nad Tunezją. 

Dżihadyści wzięli kraj w kleszcze, prowadząc ataki z terenów Algierii i Libii, oraz podkopali dotychczasowy fundament względnego dobrobytu Tunezyjczyków, czyli sektor turystyczny. Z kolei Zachód demonstruje wsparcie oraz wielkie uznanie dla lokalnych przemian politycznych. Chociaż tunezyjska demokracja wciąż nie jest doskonała, stawia się ją za wzór dla całego regionu, a tzw. Tunezyjski Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego został nagrodzony pokojowym Noblem. Determinacja obu stron jest jednak w pełni uzasadniona. Kto utrwali kontrolę nad Tunezją, ten wygra rywalizację o północną Afrykę i rząd dusz w arabskojęzycznej części świata. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 47/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także