7 grzechów głównych polskich mediów

7 grzechów głównych polskich mediów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Okładka tygodnika Do Rzeczy 15/015 2013
Okładka tygodnika Do Rzeczy 15/015 2013
Prezentowanie odbiorcom nieprawdziwych faktów i interpretacji oraz zniekształcanie przekazu o wydarzeniach tak, że wyglądają one inaczej niż w rzeczywistości - to grzech pierwszy: nieuczciwość. W  najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” Bronisław Wildstein wytyka siedem grzechów głównych polskich mediów.

15. NR TYGODNIKA DO RZECZY

Ponadto w „Do Rzeczy”: od Studia „Solidarność” do studia Wildsteina, czyli prawicy marsz przez telewizje, Gowin o polityce „ciepłej wody” i zmianach w podatkach, dlaczego Polacy nie szanują wymiaru sprawiedliwości, co z tymi zarodkami, jak Polska honoruje ‘rok rodziny’ i Polska myśl szkoleniowa, czyli skąd się wziął… Robert Lewandowski.

Medialną nieuczciwość w wymiarze skrajnym pokazała sprawa ataku na biuro PiS w Łodzi. (…) W głównym serwisie informacyjnym TVN, „Faktach”, Justyna Pochanke oburzała się na gniewną reakcję lidera PiS na zbrodnię. Można było odnieść wrażenie, że to Kaczyński doprowadził do ataku na swoich partyjnych działaczy – pisze w „Do Rzeczy” Bronisław Wildstein.

Ale nieuczciwość to – według naczelnego Republika TV - nie jedyny grzech polskich mediów. Drugim jest tchórzliwość, która ujawniła się w momencie akceptacji dogmatu, że nie można rozważać zamachu jako przyczyny katastrofy smoleńskiej. W tchórzostwie ujawnia się także służalczość mediów wobec władzy. Ta postawa wobec możnych jest charakterystyczna dla dziennikarzy III RP – twierdzi Wildstein. I dodaje, że wszystkie opisywane zjawiska są także refleksem stadności dziennikarzy głównego nurtu III RP. Przeciwstawienie się obowiązującym w ich środowisku poglądom jest dla nich nie do wyobrażenia. O tych i innych grzechach polskich mediów – pisze Bronisław Wildstein.

W dniu oficjalnego startu kierowanej przez Wildsteina telewizji Republika, Piotr Semka wspomina drogę „od Studia „Solidarność” do studia Wildsteina” - 20-letni marsz prawicy przez różne telewizje. Gdy wiosną 1989 r. w komunistycznej telewizji można było obejrzeć pierwsze audycje wyborczego Studia „Solidarność”, wielu entuzjastów opozycji naiwnie sądziło, że to „nasza” solidarnościowa telewizja. Jednak po triumfie drużyny Lecha Wałęsy w wyborach 4 czerwca idea własnej telewizji, zamiast nabierać konkretnych kształtów, szybko zaczęła się rozwiewać. Dzisiaj długi marsz przez najprzeróżniejsze telewizyjne studia powinien skończyć się wreszcie we własnej stacji. Czy entuzjazm młodych zapaleńców skupionych wokół Bronisława Wildsteina pomoże spełnić to marzenie? Zobaczymy niebawem – pisze Semka.

Na łamach „Do Rzeczy” również rozmowa ze świeżo zdymisjonowanym ministrem sprawiedliwości, Jarosławem Gowinem. Czy po dymisji rządowej teraz odejdzie z Platformy? On sam nie widzi takiej potrzeby ani konieczności. Chociaż nie kryje krytycznego stosunku do szefa rządu. Polityka „ciepłej wody” sprawdza się w krajach dobrze urządzonych i w okresie gospodarczej prosperity. W czasach światowego kryzysu i w państwie tworzącym zręby sprawnej administracji potrzebna jest polityka dużo bardziej zdecydowanych działań. (…) Należało przeprowadzić więcej reform. Weźmy choćby system podatkowy – mówi Gowin w wywiadzie dla „Do Rzeczy”. I zapowiada, że teraz, gdy będzie miał więcej czasu, intensywnie popracuje nad różnymi elementami programu rządzenia. Ale już na następną kadencję. Wywiad z Jarosławem Gowinem w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Tymczasem wygląda na to, że półtoraroczna kadencja ministra Gowina nie przyniosła zmiany postrzegania polskich sądów. Większość Polaków nie wierzy w bezstronność i rzetelność wymiaru sprawiedliwości. Według opublikowanego w styczniu badania CBOS aż 66 proc. badanych uważa, że sędziowie ulegają naciskom, 25 proc. zaś stwierdziło, że sędziowie są skorumpowani. I tak jest od lat – środowisko sędziowskie nie ma zdolności przekonania społeczeństwa, że zmienia się na lepsze. Mszczą się długie lata wmawiania, że „wyroków się nie komentuje”. Mści się brak krytyki sądownictwa. Sądy i sędziowie byli jedynymi instytucjami publicznymi wolnymi od publicznego osądu. Skutkiem są nie tylko skandaliczne wyroki, ale też równie skandaliczna niewydolność polskich sądów. Winy nie da się zrzucić na kogoś innego niż sędziów – piszą w „Do Rzeczy” Cezary Gmyz i Piotr Gursztyn. O skandalicznych wyrokach i bezwładzie sądów, które pogrążają autorytet trzeciej władzy – w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Jednak to nie wizerunek polskiego wymiaru sprawiedliwości przesądził o dymisji ministra, a jego słowa o tym, że polskie zarodki mogą być sprzedawane za granicę (konkretnie do Niemiec), gdzie przeprowadza się na nich eksperymenty badawcze. Tymczasem znaków zapytania jeśli chodzi o postępowanie polskich klinik in vitro z nadliczbowymi zarodkami, nie brakuje. Handel, eksport (również za granicę), badania, a także niszczenie embrionów to zjawiska, o których od lat mówi część lekarzy i które opisują media. W klinice z Poznania, której dotyczyły słowa Gowina, znaleziono pusty pojemnik, w którym mogły znajdować się embriony. Kilka dni później media obiegła kolejna wiadomość, tymrazem dotycząca kliniki ze Szczecina, która parę lat temu wraz ze sprzętem do in vitro sprzedała innej klinice... słój z zarodkami. W obu tych sprawach śledztwo wszczęła prokuratura. Co z tymi zarodkami – odpowiedzi w „Do Rzeczy” szuka Kamila Baranowska.

Dyskusja o zarodkach odbywa się w „Roku Rodziny”. W styczniu premier zapowiadał, że rok 2013 r. będzie przełomem dla tych, którzy mają dzieci lub planują powiększenie rodziny. Obiecał między innymi, że z budżetu przeznaczy dodatkowe 50 mln zł na budowę żłobków, 320 mln zł na to, by przedszkola były tańsze, wydłuży urlop macierzyński do roku, zrefunduje zabiegi in vitro, zwiększy ulgę na trzecie i kolejne dziecko, opłaci składki z budżetu za urlop wychowawczy. Na razie jednak od stycznia ograniczono wypłacanie becikowego. Teraz dostają je tylko najbiedniejsze rodziny. We wtorek premier razem z minister rozwoju regionalnego zwołał specjalną konferencję prasową, na której zapowiedział, że znalazł dodatkowe środki na doposażenie przedszkoli. Tymczasem w Polsce wskaźnik dzietności jest jednym z najniższych w świecie i wynosi 1,3, co oznacza, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym przypada tylko 130 dzieci. Taki wynik plasuje nas na 212 pozycji spośród 222 badanych pod tym kątem krajów świata. To oznacza niewyobrażalną zapaść demograficzną i konsekwencje, jakie już ponosimy. „Tusk nie stara się o dzieci” w najnowszym numerze tygodnika „Do Rzeczy”.

„Do Rzeczy” odnotowuje także historyczny sukces Roberta Lewandowskiego – piłkarza, który w półfinale Ligi Mistrzów strzelił cztery bramki Realowi Madryt. To pierwszy polski piłkarz od wielu lat, który na stadionach europejskich wszędzie gra jak u siebie, a nie na wyjeździe. Nie ma się czemu dziwić – ciężko na to zapracował. Na początku jego kariera toczyła się tak, jakby los chciał mu pokazać: nie tędy droga. Gdyby wychował się w szkółce takiej jak barcelońska La Masia, w Mediolanie czy w Manchesterze, gdzie potrafią szkolić piłkarzy, zaskoczenia by nie było. Ale Lewandowski nie jest produktem przemysłu piłkarskiego. „Lewanboski” pisze nową historię. Ta historia – na łamach najnowszego wydania „Do Rzeczy”.

Cały artykuł dostępny jest w 15/2013 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także