• Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Atak amnezji

Dodano:   /  Zmieniono: 

Opublikowane przez „Do Rzeczy” fragmenty rozmowy Ryszarda Kalisza i Aleksandra Kwaśniewskiego wywołały prawdziwą burzę. Najwięcej emocji budzi oczywiście zapis, z którego może wynikać, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego dysponowała w 2013 r. dowodami korupcji w Ministerstwie Obrony Narodowej, a nawet wyżej. Słowa Kalisza na temat korupcji są jednoznaczne: „To są na razie poszlaki. On [gen. Janusz Nosek – przyp. red.] mi je przedstawił, pokazał. I one są, rozumiesz”. Dalej Kalisz stwierdza, że szef SKW powiedział mu o przesłankach i o tym, że ma „dowody na Siemoniaka”. Poseł dodaje jeszcze, że poza nim i Noskiem o tych dowodach wie zastępca generała, nie wymienia go jednak z nazwiska. Charakterystyczna jest reakcja byłego prezydenta, który słysząc słowa Kalisza, najpierw dopytuje o szczegóły, a następnie ostrzega go i sugeruje, że mając taką wiedzę, Kalisz może obawiać się o własne życie. Nic nie wskazuje na to, żeby Kwaśniewski zlekceważył twierdzenia Kalisza.

Po tym, jak z nagraniem zapoznała się opinia publiczna, zarówno minister Tomasz Siemoniak, jak i wielu publicystów próbowali lekceważyć tę rozmowę. Siemoniak mówił o absurdzie jak z Mrożka, inni dowodzili, że Kalisz się przechwalał, konfabulował i całą historię zmyślił. Nie można tego wykluczyć, jednak analiza zapisu wskazuje na coś przeciwnego. Po pierwsze, poseł wskazuje na swoje źródło: gen. Noska i jego zastępcę. Po drugie, dokonuje wstępnego przynajmniej oszacowania wagi poznanych materiałów: stąd posługuje się takimi określeniami jak „poszlaki” i „przesłanki”. Po trzecie, zachowuje daleko idącą ostrożność w informowaniu o szczegółach. Każdy blagier zachowywałby się dokładnie przeciwnie: przedstawiłby litanię nazwisk, kolumny oszałamiających cyfr, wreszcie opisałby dokładniej, kto i za co wziął łapówkę.

Oczywiście nie znaczy to jeszcze, że doszło do korupcji. Być może albo sam Kalisz, albo przekazujący mu dowody gen. Nosek się mylili. Jednak nie ma wątpliwości: w październiku 2013 r. Kalisz wierzył, że od Noska dostał autentyczne informacje o korupcji w MON i wyżej. Prawdziwość tych doniesień potwierdza zachowanie najbardziej zainteresowanych. I tak gen. Nosek przyznał, że widział się z posłem Kaliszem. To znacznie ważniejsze niż to, że obecnie gen. Nosek próbuje zdezawuować znaczenie spotkania. Przyznając się do przekazywania materiałów SKW Kaliszowi, Nosek sam wydałby na siebie wyrok. Nie ma zatem wątpliwości, że sprawa wymaga zbadania. Należałoby przesłuchać gen. Noska i skonfrontować go z posłem Kaliszem; trzeba byłoby też dotrzeć do zastępcy generała, który o całej sprawie miał wiedzieć. Konieczne byłoby zbadanie, czym zajmowała się SKW jesienią 2013 r. Kto ma to zrobić? Chyba nie prokuratura. Jedyną szansą jest powołanie komisji śledczej w nowym już Sejmie. Wtedy dopiero opinia publiczna się dowie, w jaki sposób nic nieznaczące spotkanie, które dotyczyło porady z prawa pracy, natchnęło po dwóch dniach posła Kalisza do słów o dowodach korupcji.

Cały wywiad opublikowany jest w 29/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także