Nieodwracalna islamizacja Europy?

Nieodwracalna islamizacja Europy?

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Ryszard Czarnecki

Potrzebna jest nam mądrzejsza polityka imigracyjna. Taka, która sprowadza się do przyjmowania „swoich” – ludzi z naszego kręgu kulturowego, mieszkańców Starego kontynentu, choćby z dawnego Związku Sowieckiego

Obrazek pierwszy. Bruksela, stolica Królestwa Belgii, a także w praktyce Unii Europejskiej. Parę minut marszu od siedziby Parlamentu Europejskiego zaczyna się dzielnica zamieszkana w dużej mierze przez społeczność islamską. Gdy w styczniu 2005 r. kupowałem tu mieszkanie, miałem wśród sąsiadów wyznawców Allaha. Byli jednymi z wielu. Obecnie, po dekadzie, zdecydowana większość moich sąsiadów to muzułmanie. Grzeczni, nie prowokują pijackich awantur. Czasem tylko nie patrzą prosto w oczy.

W Brukseli muzułmanom chce się pracować (choć trzeba wiedzieć, że spora część popełnianych tu przestępstw to też dzieło wyznawców Proroka). Gdy wychodzę z budynku europarlamentu tuż przed północą albo nawet o godz. 1 w nocy, przechodzę koło nocnego sklepu położonego sto metrów od mojego domu. Należy do przybyszy z Bangladeszu. Sklep jest otwarty w dzień i w nocy przez cały tydzień, a także w wiele dni świątecznych. Goście z Bangladeszu zamykają go raptem dwa, trzy razy w roku. Uświadamiam to sobie, gdy się okazuje, że jest nieczynny w pierwszy dzień ramadanu. Sklepy Belgów (Flamandów i Walonów) lub w ogóle Europejczyków nie są otwarte na okrągło, bo ich właściciele po prostu nie chcą się przemęczać. (…)

fot. Reuters/Forum    

Cały artykuł dostępny jest w 28/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także