#26.: pytania o Kukiza

#26.: pytania o Kukiza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sukces Pawła Kukiza wzbudził tyleż nadziei, co obaw. Nadzieje są oczywiste – bez wątpienia stanowi on nowość w polskiej polityce. Obawy mają to samo źródło: to już nie pierwsza polityczna „nowa jakość” w ostatnim ćwierćwieczu i co najmniej część wyborców pamięta jeszcze rozczarowania, jakimi skończyły się poprzednie. W najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – pytania o Kukiza.

Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: jakie będą relacje między PiS a ruchem Kukiza, jak Platforma walczy o przetrwanie, relacja mistrz-uczeń, czyli co zrobi prezes PiS po zwycięstwie Andrzeja Dudy oraz jaki powinien być nowy ład medialny w Polsce. W 200. rocznicę bitwy pod Waterloo Waldemar Łysiak o tym, jak zmieniła ona Europę.      

Obawy nie dotyczą dobrej woli ani osobistej uczciwości Pawła Kukiza. Jednak jego doświadczenie polityczne ogranicza się do roli kontestatora i prowincjonalnego (bez urazy) radnego. Teraz były rockman wskoczył do politycznej ekstraklasy i nie powinien się obrażać – co mu się niestety zaczęło już przydarzać – że wielu skądinąd życzliwych mu obserwatorów wyraża wątpliwości, czy będzie umiał zapanować nad żywiołem, który rozpętał – pisze na łamach „Do Rzeczy” Rafał A. Ziemkiewicz. Jak podkreśla, pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich wykazał się Kukiz świetnym politycznym wyrobieniem, zapraszając pretendentów na prowadzoną przez siebie debatę. Z drugiej jednak strony, zaraz po rozstrzygnięciu wyborów zaczął wygłaszać deklaracje, które albo nie są szczere, albo świadczą o daleko idącej naiwności. Najbardziej niebezpiecznie brzmi zapowiedź, że nie będzie tworzyć żadnej partii politycznej ani sam startować z list swego ruchu. Złe doświadczenia, które kojarzą się z obecną sytuacją Ruchu Kukiza, są trojakie. Mówiąc hasłowo: Partia Piwa, Palikot i Platforma – pisze Ziemkiewicz. Na jakie pytania musi odpowiedzieć Paweł Kukiz – w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Ruch Pawła Kukiza budzi mieszane uczucia nie tylko u publicystów i komentatorów, ale także wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości. Czy będzie to strategiczny, godny zaufania sojusznik, czy też kłopotliwe ugrupowanie, które uderzy w PiS w najmniej oczekiwanym momencie? Na razie przeważa cicha wdzięczność za pomoc w wysadzeniu z siodła Bronisława Komorowskiego. (…) Żaden polityk PiS nie przyzna tego głośno, ale bez głosów oddanych na Pawła Kukiza w pierwszej turze i poparcia kukizowców dla Andrzeja Dudy w drugiej turze nie byłoby wielkiego PiS-owskiego zwycięstwa – pisze na łamach „Do Rzeczy” Piotr Semka. Przypomina, że prezes PiS jeszcze przed pierwszą turą wyborów gratulował Kukizowi sondażowych sukcesów. Bronił też prawa rockmana do używania w klipie postaci marszałka Piłsudskiego. Jeśli jednak słupki partii Kaczyńskiego nie skoczą w górę, ruch Kukiza może zacząć działać politykom PiS na nerwy. A gdy jednak w czasie kampanii wyborczej Kukiz zacznie przejmować wyborców PiS, działacze tych partii mogą zacząć się kopać po kostkach. Więcej – w „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” także o tym, że Platforma musi walczyć o przetrwanie, a nie utrzymanie władzy. Z tą myślą godzi się coraz więcej jej polityków i ich medialnych kibiców. Nie wiadomo, czy premier Ewa Kopacz słyszała w ogóle o powieści „Lampart” włoskiego pisarza Giuseppe Tomasi di Lampedusy. Z niej bowiem pochodzi ważne dla każdego polityka zdanie: „Trzeba wiele zmienić, aby wszystko zostało po staremu”. W każdym razie ktoś – zdaje się, że Michał Kamiński – podpowiedział Kopacz działanie w duchu tego zdania – pisze Piotr Gursztyn. I dodaje, że premier wyrzucając z rządu kilku ministrów i nakłaniając do dymisji marszałka Sejmu, uciekła do przodu. Tak jak robił to kiedyś Donald Tusk. Z tą różnicą, że Tusk robił to dla poprawy sondaży i utrzymania popularności, a Kopacz dla ratowania życia – zauważa publicysta „Do Rzeczy”. Cały komentarz do sytuacji w PO – w poniedziałek w „Do Rzeczy”.

W „Do Rzeczy” również o tym, że Jarosław Kaczyński dał Andrzejowi Dudzie wolną rękę i liczy na to, że nowy prezydent stworzy własny silny obóz prawicowy. Prezydent Andrzej Duda to autorski pomysł prezesa PiS. Co do tego nie ma wątpliwości. Jarosław Kaczyński nie będzie jednak zarządzał z tylnego siedzenia Pałacem Prezydenckim. Ma bowiem zupełnie inny pomysł na wzmocnienie polskiej prawicy i najmocniejszą pozycję od lat – pisze w „Do Rzeczy” Piotr Gursztyn. Wróciła wiara, że potrafi wypracować sposób na odsunięcie Platformy od władzy. To on od początku do końca promował bowiem w partii Dudę – mówi „Do Rzeczy” jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS. Rozmówcy tygodnika dodają, że określanie prezydenta elekta mianem „politycznego dziecka Kaczyńskiego” jest jednak mocno na wyrost. To raczej relacje uczeń – mistrz, w których uczeń zdaje sobie sprawę z tego, ile zawdzięcza mistrzowi, ale ten wie, że  ma do czynienia z najważniejszą osobą w państwie – mówi polityk PiS z bliskiego otoczenia Kaczyńskiego. Więcej o tych relacjach – w poniedziałek w „Do Rzeczy”.

Liczę na to, że nowa głowa państwa w pierwszych dniach po rozpoczęciu kadencji zainicjuje rozmowę o mediach publicznych – pisze z kolei na łamach „Do Rzeczy” Krzysztof Czabański. Jego zdaniem, media publiczne trzeba zbudować od nowa. To jest oczywiste po ich całkowitej kompromitacji podczas ostatniej kampanii wyborczej. Należy jak najszybciej wymienić urzędujących tam propagandystów na dziennikarzy, ale przede wszystkim postawić przed tymi mediami jasno określone proobywatelskie cele i zadania – podkreśla Czabański. Zaznacza, że media mają być miejscem wyrażania i współtworzenia opinii publicznej w wymiarze politycznym. Powinny też obejmować narodowy mecenat nad polską kulturą – to w wymiarze duchowym. Żeby ochronić je przed zakusami oszczędnościowymi rządu, któremu przecież zawsze brakuje pieniędzy, muszą być one finansowane bezpośrednio przez obywateli i pozostawać w ich gestii – pisze Czabański. Jak powinien wyglądać nowy ład medialny – w nowym „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” także perełka w przededniu 200. rocznicy bitwy pod Waterloo, stoczonej 18 czerwca 1815 roku. Dwieście lat temu Waterloo było niewielkim miasteczkiem, leżącym na południowy wschód od Brukseli; dzisiaj to już eleganckie międzynarodowe suburbium (przedmieście stolicy Belgii i Unii Europejskiej), pełne szykownych restauracji (ale jest i bar McDonald's typu „drive-in” ), centrów handlowych oraz komunikacyjnych (własna stacja kolejowa), i oczywiście hoteli tudzież pensjonatów, bo przez cały rok walą tu tłumy turystów chcących obejrzeć pole „jednej z kilku najważniejszych bitew w dziejach kontynentu” – pisze Waldemar Łysiak. I dodaje, że od wielu lat każdy 18 czerwca to międzynarodowe święto tzw. „grup rekonstrukcyjnych”. O rocznicy bitwy pod Waterloo – w poniedziałek w „Do Rzeczy”.

Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 15czerwca 2015. E-wydanie będzie dostępne u dystrybutorów prasy elektronicznej.

Całość recenzji dostępna jest w 25/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także