Słuchaj, może umówiłabyś się z nim na randkę? – Nie znam człowieka. Poza tym jest ode mnie sporo starszy. – Poznaliście się tutaj, w parlamencie, przelotnie. Przystojny człowiek. Wiesz, że dobrze sytuowany. – Tak, słyszałam. – No właśnie. Wpadłaś mu w oko. – Co ty powiesz? Ale on mnie nie. – Zastanów się. Może być przyjemnie. A ja też mogę coś zyskać. On mnie prosił, żebym cię namówił na spotkanie. Obiecał się odwdzięczyć, pomoże mi w moich sprawach.
Tak mogła wyglądać rozmowa brytyjskiego konserwatywnego posła Daniela Kawczynskiego z asystentką innej posłanki torysów. Kawczynski jest kolejną ofiarą postępującego szaleństwa. Komisja dyscyplinarna Izby Gmin oskarża go o niestosowne zachowanie, które przez lewicę jest już całkiem otwarcie nazywane „stręczycielstwem”. Kawczynski miał kilkakrotnie namawiać asystentkę klubowej koleżanki na spotkanie z dobrze sytuowanym biznesmenem, rzekomo sugerując, że mogą z tego wyniknąć dla niego jakieś korzyści. Poseł zaprzecza, żeby zrobił coś niewłaściwego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.