Teresa Stylińska
Od czasu Mustafy Kemala Atatürka, twórcy i pierwszego prezydenta republiki, żaden turecki polityk nie skupił w swym ręku tak wielkiej władzy jak Recep Tayyip Erdoğan.
Od kilkudziesięciu lat nie było nikogo, kto miałby tak wielką rzeszę zdeklarowanych zwolenników, ani przywódcy, który równie radykalnie przeobraziłby kraj. To prawdziwy paradoks, bo starania Erdoğana idą w kierunku dokładnie odwrotnym do tego, który przed stu laty obrał Kemal Pasza, później nazwany Atatürkiem. W gruncie rzeczy sprowadzają się do tego, by jego dzieło pomniejszyć i zniweczyć. (...)