PiS miał być tak skuteczny jak węgierski Fidesz, a Jarosław Kaczyński miał być odpowiednikiem Viktora Orbána. Polsce Kaczyńskiego wiele jednak brakuje do Węgier Orbána. I dobrze.
Porównywanie Węgier z Polską może być zwodnicze. Owszem, łączą nas wątki wspólnej historii, a w Budapeszcie stoi pomnik Józefa Bema. Węgry po bitwie pod Mohaczem (1526) przetrwały coś w rodzaju okresu rozbiorów (z okupacją turecką włącznie). Oba kraje doświadczyły komunizmu. Jednak różnice są ogromne. Po pierwsze – skala. Węgry nie są dużym krajem. Życie polityczne w większej skali poza stolicą w zasadzie nie istnieje. Historycznie różnice są także znaczne. W 1867 r. Węgry stały się równorzędnym z Austrią państwem imperium austro- -węgierskiego (od 1867 r.), a Budapeszt olśniewał jako druga jego stolica, obok Wiednia. W tym czasie Polski nie było na mapie Europy, a Warszawa była prowincjonalnym miastem Imperium Rosyjskiego.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.