• Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

GW-prawda

Dodano:   /  Zmieniono: 

Przed laty, kiedy jeszcze pozwalano krytykować polityczną poprawność, głośna była historia szwedzkiego listu gończego. W pewnym mieście grasował tam osobnik dokonujący rozbojów oraz gwałtów, i grasował długo, mimo że już po pierwszym przestępstwie wysłano za nim wspomniany list gończy z rysopisem. Dopiero gdy wpadł, telewidzowie mogli zrozumieć, czemu nie okazało się to skuteczne: w liście i rysopisie starannie pominięto fakt, że przestępca był czarnoskóry.

Minęło parę latek i obłęd dociera do nas. „Gazeta Wyborcza” zaatakowała wściekle „Gazetę Wrocławską”, oskarżając ją o szerzenie rasizmu. Rasizm wyrazić się miał tym, że gazeta opisując konflikty wrocławian z grupą miejscowych Romów, nie ocenzurowała się i napisała na przykład, że „Cyganie kradną”. Co zdaniem stróżów moralności jest „podżeganiem do nienawiści etnicznej”, a nawet wezwaniem do pogromów.

„Kradną złodzieje, a nie Cyganie!” – zagrzmiał na lokalny dziennik wynajęty przez „Wyborczą” autorytet. Ohoho, to mi dopiero! Jak tak dalej pójdzie, to może odkryje dziennik Michnika, że do dzieci dobierali się pedofile, a nie księża? A za parę lat – kto wie – nawet, że w mordowaniu Żydów w Jedwabnem współuczestniczyli miejscowi kolaboranci, a nie Polacy? I usunie ze swych archiwów internetowych parę terabajtów pseudoszlachetnych bredzeń o „polskiej winie” za to czy inne zdarzenia?

Oczywiście to nam nie grozi. Bo – jak wiadomo – GW-prawda zależy od tego, czy akurat pasuje „GW” tak czy owak. A w tym wypadku moralne oburzenie za nazwanie złodziei złodziejami świetnie współbrzmi w interesami redakcji. Tym razem nie politycznymi, ale przyziemnie finansowymi – akurat Wrocław jest jednym z tych kilku miast, gdzie jeszcze zipie lokalny dodatek „Wyborczej”, a czy długo pozipie, zależy od tego, czy reklamodawcy nie będą aby wybierać „rasistowskiej” konkurencji. Proste, jak mawiano „we wojsku”.

Bo nieprawda, jakoby „Wyborcza” kierowała się tylko polityczną służbą władzy. Kiedy Agora próbowała stworzyć swój serwis społecznościowy, gazeta waliła w Naszą Klasę, kiedy wielkopowierzchniowe reklamy zagroziły jej wpływom z billboardów, podjęła walkę o estetykę oszpecanych tymi reklamami miast… i tak dalej. 

Cały wywiad opublikowany jest w 29/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także