Tomasz P. Terlikowski: Spodziewał się pan profesor, że zostanie odwołany?
PROF. BOGDAN CHAZAN: Nie. Wydawało mi się, że nie może do tego dojść. Teraz widzę, że było to myślenie życzeniowe.
A skąd ten optymizm? Przecież już raz, w niemal identycznej sytuacji, został pan z pracy zwolniony.
To prawda. Wtedy też oskarżano mnie o złe prowadzenie dokumentacji medycznej, o odmawianie kobiecie praw reprodukcyjnych, o to, że przedłużałem pewne procedury, a wszystko po to, by ukryć prawdziwy powód mojego odwołania, jakim była odmowa wykonania aborcji. Sprawa trafiła wówczas nawet do prokuratury.
Teraz też ma trafić, bo – jak mówią politycy – naraził pan profesor zdrowie i życie pacjentki.
To zarzut wzięty z księżyca. Zdrowie oraz życie fizyczne tej pani nie jest i nie było zagrożone. I nikt poważny nie może formułować podobnych zarzutów. Zresztą poprzednio też takie zarzuty sformułowano, zwolniono mnie z pracy, a potem prokuratura ich nie potwierdziła. (...)