Lisicki: Holokaustianizm i antypolonizm
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Lisicki: Holokaustianizm i antypolonizm

Dodano: 
Okładka książki Pawła Lisickiego "Krew na naszych rękach?"
Okładka książki Pawła Lisickiego "Krew na naszych rękach?" Źródło: Materiały prasowe
Właściwie nie powinienem się dziwić. Przeciwnie. Przecież wszystko dzieje się dokładnie tak, jak przewidziałem i opisałem w książce o religii Holokaustu.

Zacząłem ją od przypomnienia – kto nie pamięta, niech sprawdzi – słów dyrektora FBI Jamesa Comeya (to ten sam, którego ostatnio pozbył się Donald Trump, niestety nie za głupoty na temat historii, ale za wykorzystywanie służb do walki z prezydentem USA). W kwietniu 2015 r. w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie powiedział on: „Dobrzy ludzie pomogli w wymordowaniu milionów […]. W swoim mniemaniu mordercy oraz ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i bardzo wielu innych miejsc nie dopuszczali się niczego złego. […] Tak właśnie czynią ludzie i to powinno nas naprawdę przerażać”. Po fali protestów złożył dość pokrętne przeprosiny-wyjaśnienie, każdy mógł je odczytać po swojemu. Pisałem, że takich przypadków niedorzecznego przypisywania winy Polakom za zbrodnie Niemców będzie coraz więcej, bo jest to część coraz powszechniejszej na Zachodzie, szczególnie w kręgach uniwersyteckich i intelektualnych ideologii (religii?). I dokładnie tak się dzieje.

Musimy pamiętać, że wiele narodów współuczestniczyło w realizowaniu Holokaustu. W tym także naród polski” – powiedział w telewizji publicznej rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, a brzmi to jak parafraza Comeya. Ciekawe, że zwykle tak ostrożny i przezorny rzecznik tym razem nie ugryzł się w język. Najprawdopodobniej w jego środowisku słowa te uchodzą za powszechnie przyjętą prawdę, oczywistość. Tak tylko jestem sobie w stanie wytłumaczyć jego dezynwolturę i późniejsze, tak jak w przypadku Comeya, wątpliwe przeprosiny.

Dokładnie ta sama ideologia przejawiła się w komentarzu niemieckiej gazety „Frankfurter Rundschau”: „Słowa polskiej premier w Auschwitz, że Polska musi przede wszystkim bronić bezpieczeństwa obywateli, pasują jak ulał do nowej polityki historycznej Warszawy. Chodzi o to, by przedstawić Holokaust jako czysto niemiecką zbrodnię, w której Polska nie miała udziału”. Pominę drobiazg, jakim jest fakt, że Beata Szydło niczego takiego, co przypisuje jej niemiecka gazeta, nie powiedziała. Ważniejsza jest druga część twierdzenia. Według autora artykułu to, że Holokaust był niemiecką zbrodnią, a Polska nie miała udziału w Holokauście, jest… kłamstwem propagowanym przez rząd PiS. Cóż, jak zwykle w obliczu takiej bezczelności ogarnia człowieka bezradność. Krzyczeć? Protestować? Jak to możliwe, żeby ktoś tak bezwstydnie łgał?

Oburzenie i gniew to oczywiście właściwa reakcja na kłamstwo. Podobnie jak domaganie się kary dla oszczerców. Jednak niewystarczająca. Państwo polskie, obawiam się, musi robić znacznie więcej niż dotychczas, jeśli naprawdę chcemy zmienić sytuację. Bo ona z roku na rok jest gorsza. Fałszywa świadomość historyczna, którą starałem się dokładnie opisać gdzie indziej, ma dla Polski skutki fatalne. Prowadzi do przypisywania narodowi polskiemu nie jego win i odbieraniu mu prawdziwych, historycznych zasług.

Obrona polskiej pamięci historycznej musi być jednym z głównych wyzwań polskiego państwa. I chociaż dużo dobrego pod tym względem się od 2015 r. wydarzyło, to wciąż brakuje ważnego elementu: skutecznego dotarcia do zachodniej opinii publicznej z polską opowieścią. Jej ważną częścią musi być przypominanie, że to niemiecki, nazistowski antypolonizm i sowiecki antypolonizm Stalina doprowadziły do zabójstwa setek tysięcy, milionów Polaków, głównie polskich katolików. Jeśli to się nie uda, to fałszywy mit mówiący o udziale narodu polskiego w niemieckiej zbrodni będzie się rozszerzał.

Artykuł został opublikowany w 27/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także