Północ chce się pozbyć południa

Północ chce się pozbyć południa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Kowalczuk z Rzymu: Wenecjanie otwarcie domagają się utworzenia własnego państwa. Mają dość łożenia na „leni z południa”. Statystyczny mieszkaniec co roku dopłaca do biednych regionów 4 tys. euro. Z 70 mld euro podatków do Wenecji wraca niecałe 50 mld.

Region Wenecji chce się oderwać od Włoch, a 1 kwietnia policja aresztowała weneckich spiskowców przygotowujących powstanie i nie był to wcale żart primaaprilisowy. Ludzie północy Włoch coraz głośniej krzyczą: „Nie będziemy utrzymywać darmozjadów z południa!”. Mimo 153 lat zjednoczonej Italii północ i południe to dwa różne światy oraz dwie różne ekonomie.

21 marca w Wenecji Euganejskiej zakończyło się pięciodniowe referendum, w którym dwie trzecie mieszkańców, ponad 2 mln, głosowało za odłączeniem się od Italii i powrotem do ponad 1000-letniej tradycji Najjaśniejszej Republiki Weneckiej (726 –1797), z biciem dukatów włącznie. Nie chcą być w Unii Europejskiej ani w NATO. Plebiscyt nie posiada jednak mocy sprawczej, włoska konstytucja mówi o Italii jednej i niepodzielnej. Organizatorzy traktują więc referendum jako wymowną deklarację woli wenecjan oraz dramatyczne ostrzeżenie dla rządu i parlamentu. Mają też nadzieję, że precedens Szkotów, którzy we wrześniu br. w majestacie prawa wezmą udział w głosowaniu nad własną niepodległością, pomoże im uniezależnić się w przyszłości od Rzymu.

Jeszcze ostatniego dnia referendum politycy w stolicy i najważniejsze włoskie media traktowali je jako niewarty wzmianki ani komentarza wygłup ksenofobów oraz polityczny folklor, który wenecjanie przyjmują lekceważącym wzruszeniem ramion. Wynik plebiscytu zaszokował i przeraził wszystkich. (…)

Cały artykuł dostępny jest w 17/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także