Jak się buduje trwałą unię?

Jak się buduje trwałą unię?

Dodano: 
Do dziś zachował się polski dokument aktu unii horodelskiej, litewski zaginął podczas II wojny światowej
Do dziś zachował się polski dokument aktu unii horodelskiej, litewski zaginął podczas II wojny światowejŹródło:fot. wszechnica.trybunal.gov.
Prof. Andrzej Nowak | Unia horodelska nie była – jak postrzega to część litewskich historyków – zawłaszczeniem Litwy, ale przymierzem krajów opartym na miłości.

Misterium caritatis – tajemnica miłości: który związek polityczny w dziejach Europy wprowadzał takie rozważania? I który okazał się trwalszy od tego, na czterysta lat wiążącego unią Polskę z Litwą – z krajami europejskiego Wschodu? Jaka szkoda, że słów tego pięknego aktu nie uczy się już w polskich szkołach, że nie uczy się go w szkołach Unii Europejskiej, której tak głęboka duchowa preambuła więcej może by rokowała od technokratycznych formułek. Ktoś przypomni jednak, i słusznie, że unia w Horodle, zawarta 2 października 1413 roku – po tak pięknym wstępie do aktu wystawionego przez szlachtę polską, w innym akcie, wystawionym przez króla Władysława i wielkiego księcia Witolda, przypominała surowo „wcielenie, wkorzenienie, przywłaszczenie, złączenie, przydanie, sprzymierzenie i na wieki złączenie” Litwy do Polski.

A więc związek nierównoprawny? Miłość i podporządkowanie, zgoda i „przywłaszczenie”. Gdzie tu prawo głosu wolnego narodu? Wspominając po wiekach Horodło, zwłaszcza w dobie wojujących nacjonalizmów, w pięćsetną rocznicę tego aktu, część litewskich historyków wybierała z goryczą słowa o „wcieleniu, wkorzenieniu, przywłaszczeniu” jako istotę całej unii, zatruty owoc polskiej nienasyconej żądzy panowania, polskiego imperializmu. Strona polska szczyciła się szlachetną i bezinteresowną formułą „tajemnicy miłości” owej unii. By unię horodelską i jej rzeczywiście przełomowe znaczenie zrozumieć, trzeba zrezygnować z takich uproszczeń i wrócić do historycznego kontekstu jej powstania.(...)

Oczywiście nie ma co nad miarę tego horodelskiego ślubu idealizować. Wszyscy się od razu kochać nie musieli. Związki między niektórymi rodami były już wcześniej zadzierzgnięte. Inne pozostaną zawsze luźne. Ale po latach wspólnych bojów, zwłaszcza po wspólnym wielkim zwycięstwie grunwaldzkim – ten zwielokrotniony „mariaż” Polaków z Litwinami nie był na pewno jedynie pergaminowy. Dotyczył, tak jak nadane jednocześnie prawa i wolności, tylko katolików. To prawda. Jednak prawosławni upomną się wkrótce o swoje. Logika wolnego głosu wolność i własność ubezpieczającego ich wciągnie, jak to wkrótce zobaczymy. Ta logika właśnie, której brak zarzucił Mikołaj Cebulka krzyżackiemu panowaniu nad Żmudzią. W unii polsko-litewskiej, już w Wilnie w roku 1401 po raz pierwszy, choć jeszcze bardzo skromnie, wystąpili „społeczni” przedstawiciele strony litewskiej. Miejsce bojarów uwydatniło się jednak w międzyczasie w samej strukturze wewnętrznej państwa litewskiego, jak to najwnikliwiej przedstawia krakowska badaczka tego zjawiska, Lidia Korczak. W 1413 roku występują oni jako istotna reprezentacja swojej wielkiej ziemi – obok Witolda. Wielki książę, choć ich sobie jeszcze dobiera, to już nie mówi za nich. Horodelskie akty pomogą im w kształtowaniu własnej tradycji politycznej podmiotowości.

Całość dostępna jest w 17-18/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także