• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Dwa problemy PiS

Dodano: 
Dwa problemy PiS
Dwa problemy PiS Źródło: FOT. ADAM CHEŁSTOWSKI/FORUM
PiS musi uczyć się na błędach własnych i innych partii, jeśli chce myśleć o sprawowaniu władzy w kolejnej kadencji.

W obecnej kadencji PiS postanowił działać inaczej niż podczas swoich pierwszych rządów, gdy – zdaniem prezesa i jego najbliższego otoczenia – zgrzeszył nadmiernym kunktatorstwem, trochę zresztą z konieczności, bo władzy nie sprawował samodzielnie. Dziś trzyma w rękach wszystkie stery. W dodatku do zwycięstwa wyniosła partię Kaczyńskiego frustracja wyborców, zirytowanych traktowaniem państwa przez Platformę jako własnego folwarku, co doprowadziło do wniosku, że konieczny jest szybki atak na wielu frontach, bo, po pierwsze, tego oczekują wyborcy, którzy ukaraliby PiS za brak działań, a po drugie – chodzi o doprowadzenie spraw do punktu, z którego nie będzie powrotu. O zmianę państwa w samej jego istocie. Ten ostatni zamiar udaje się średnio. Pod wieloma względami PiS nie jest w stanie działać inaczej, niż działali poprzednicy; nie jest w stanie wznieść się ponad typową dla każdej organizacji partyjnej w Polsce logikę TKM. To w tych rozważaniach jednak temat poboczny. (...)

Znacznie słabiej rozpoznane jest drugie zagrożenie, powiązane z pierwszym – możliwa przemiana dotychczasowych biernych lub czynnych zwolenników w przeciwników PiS. W 2015 r. PiS zdobył większość nie tylko dzięki systemowi d’Hondta i niewejściu do Sejmu SLD, lecz także dlatego, że część niechętnie do niego nastawionych wyborców oraz tych z centrum postanowiła dać mu szansę. Ci pierwsi nie byli w stanie się zmusić, aby zagłosować na partię Kaczyńskiego, ale – wściekli na Platformę – machnęli ręką i postanowili zostać w domach. To właśnie zwolennicy bierni. Ci drudzy, część z nich po raz pierwszy, oddali głos na PiS, udzielając mu ostrożnego kredytu zaufania, a w jego rządach upatrując realizacji jakiegoś swojego konkretnego interesu. Wśród tych „warunkowych” wyborców byli choćby przedstawiciele biznesu, oczarowywanego w trakcie kampanii wyborczej przez Beatę Szydło, i urzędnicy, którzy ledwo przetrwali rządy PO, po cichu czekając na „dobrą zmianę”. Tymczasem PiS, prowadząc ofensywę w wielu miejscach, wprowadzając wiele nieprzemyślanych regulacji, ulegając symptomowi TKM, jakąś liczbę tych wyborców skutecznie zraził

Cały artykuł dostępny jest w 16/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także