Racjonalność Putina
  • Bronisław WildsteinAutor:Bronisław Wildstein

Racjonalność Putina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dla Putina liczą się władza i chwała. Zwycięstwo Majdanu było jego klęską. Niepodległość Ukrainy może odebrać mu rządy. Zrobi wszystko, aby tego uniknąć.

Podobno Angela Merkel, po ostatniej, telefonicznej rozmowie z Putinem, miała powiedzieć czy dać do zrozumienia, że prezydent Rosji utracił kontakt z rzeczywistością. W tłumaczeniu z języka dyplomatycznego oznaczałoby to, że zwariował. Od razu zaroiło się od domorosłych psychiatrów analizujących działania Putina jako przejaw choroby umysłowej.

Pojawili się tacy, którzy są w stanie precyzyjnie ją zdiagnozować i wskazać jej objawy. Na okładce „Newsweeka” prezydent Rosji ze złą miną usiłuje wyswobodzić się z kaftana bezpieczeństwa. Trudno się mu dziwić, tak jak tygodnikowi pod wodzą Tomasza Lisa, który przyzwyczaił nas już do okładek przeciwników naczelnego występujących w roli dewiantów. Tym razem przynajmniej ofiara Lisa jest postacią rzeczywiście odrażającą.

Rozpowszechnianie się tego typu podejścia do niepożądanych przez nas zjawisk jest jednak objawem choroby współczesności. To efekt traktowania ludzi i społeczeństw jako mechanizmów. Wynika z tego, że funkcjonują oni w określony sposób, aby realizować jednakie
dla wszystkich pragnienia, a wszelkie odstępstwa od tych reguł oznaczają usterki. A usterka w rzeczywistości ludzkiej to choroba. Coraz częściej za taką uznajemy zło. Wygodniej przyjąć, że można je wyleczyć. Dlatego karę zastępuje reedukacja.

Mechanistyczna koncepcja człowieka zakłada, że osobnik ludzki ma proste i jednoznaczne motywy oraz cele. Dlatego tak często człowieka, z którym się nie zgadzamy, określamy potocznie jako wariata. W bardziej wyszukanych interpretacjach mówimy o racjonalności albo jej braku. Przy pozorach oczywistości to niezwykle łudząca kategoria. Racjonalność to rozumne dążenie do celu. Cóż jednak, kiedy ludzie, zwłaszcza w różnych kulturach, wybierają cele odmienne?

Dla Putina celami są jego osobista władza i chwała. Zwycięstwo Majdanu było jego klęską. Niepodległość Ukrainy oznaczać może odebranie mu rządów. Dlatego zrobi on wszystko, aby tego uniknąć.

I nie będzie przejmował się ofiarami. Tak jak jego poprzednicy.

Putin jest jednak racjonalny. Nie rozpoczął inwazji na Ukrainę. Oderwał od niej najłatwiejszą do zagarnięcia prowincję, i to stosując teatr pozorów. To miał być test na reakcję Zachodu.

Sprawdza więc Zachód tak jak wtedy, gdy oderwał od Gruzji Osetię, ale jego czołgi zawróciły, gdy okazało się, że miałyby naprzeciw prezydentów państw NATO i UE. To dowodzi, jak racjonalne było działanie prezydenta Kaczyńskiego i jak sprzeczne z polską racją stanu były ataki na niego za jego gruzińską wyprawę.

Szybko okazało się jednak, że oderwanie fragmentu Gruzji i nacisk na to państwo nie wpłynęły na relacje Moskwy z Zachodem w myśl zasady „business as usual”. Tę samą strategię Putin wypróbowuje na szerszą skalę. Zajęcie Krymu przyćmiło porażkę w Kijowie. Akceptacja tego przez Zachód pozwoli mu posunąć się dalej.

Prezydent Rosji nie boi się wojny, boi się porażki. Jeśli ma naprzeciw siebie najsilniejsze państwa, które deklarują, że nie tylko walki, ale nawet ostrzejszej gospodarczej reakcji nie podejmą, może posuwać się coraz dalej. Robi to jednak ostrożnie.

Czy można być bardziej racjonalnym?

foto: www.kremlin.ru/CC

Cały wywiad opublikowany jest w 12/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także