Polacy do bicia, czyli polskie czy komunistyczne obozy koncentracyjne?

Polacy do bicia, czyli polskie czy komunistyczne obozy koncentracyjne?

Dodano: 
Polacy do bicia
Polacy do bicia Źródło: FOT. PIXABAY
Polska po 1945 r. nie była suwerennym państwem, dlatego nazywanie obozów funkcjonujących w tym czasie „polskimi” to przekłamywanie historii. Jaki jest tego cel?– pyta Andrzej Krzystyniak.

W nowej wersji historii Polska z ofiary II wojny światowej staje się współsprawcą, na dodatek państwem zbudowanym w dużej mierze na ziemiach kulturowo do niej nienależących, takich jak np. Śląsk. Kiedy dawny funkcjonariusz niemieckiego nazistowskiego wywiadu, a późniejszy twórca służb wywiadowczych Republiki Federalnej Niemiec, Reinhard Gehlen, wraz ze swoimi podwładnymi wymyślał określenie „polskie obozy koncentracyjne”, zapewne nie przypuszczał, że rzeczywistość kilkadziesiąt lat później przerośnie jego najśmielsze oczekiwania.

Oto dzisiaj Polska staje się oprawcą na równi z tymi, którzy wywołali II wojnę światową. Mało tego, Polska zostaje powoli również zrównywana z Sowietami, którzy ją zwasalizowali, narzucając po 1945 r. reżim komunistyczny. W wydanej niedawno książce Marka Łuszczyny „Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne” autor opisuje, jak Polacy po wojnie wykorzystywali pozostawioną przez Niemców infrastrukturę, by znęcać się nad więźniami. Temat podchwycił jeden z ogólnopolskich tygodników, przeprowadzając wywiad z autorem pod znamiennym tytułem: „Po wyzwoleniu nazistowskich obozów Polacy ponownie je otworzyli?”. Autor twierdzi, że powojenne zbrodnie miały zinstytucjonalizowany państwowy charakter, a ich sprawcą było państwo polskie.

Andrzej Krzystyniak

Artykuł został opublikowany w 8/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.