Muzeum wojny polsko-polskiej
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Muzeum wojny polsko-polskiej

Dodano: 
Pod koniec stycznia sympatycy KOD protestowali pod Muzeum II Wojny Światowej
Pod koniec stycznia sympatycy KOD protestowali pod Muzeum II Wojny Światowej Źródło:Reporter/Wojciech Stróżyk
Z gdańskiego Muzeum II Wojny Światowej stworzono redutę politycznego oporu, a problem godnego przedstawienia polskich losów w czasie najkrwawszej z wojen schodzi wyraźnie na dalszy plan.

Zobacz muzeum II wojny, zanim zamknie je minister Gliński” – pod takich hasłem jedna z trójmiejskich gazet reklamowała dzień otwarty w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Zachętę do odwiedzenia ekspozycji sformułowano w wyjątkowo nieuczciwy sposób – nikt nie ma zamiaru likwidować muzeum. Spór dotyczy jedynie rozłożenia akcentów między opowieścią o tragedii cywila i wysiłkiem militarnym Polaków w czasie wojny oraz kwestii połączenia go z muzeum parkiem historycznym na Westerplatte. Jednocześnie ten dramatyzujący przekaz – „zobacz, zanim zabronią” – dobrze oddaje histeryczną atmosferę, którą zbudowano wokół sporu o tę placówkę.

W sobotę 28 stycznia br., po zarejestrowaniu się na specjalnej liście chętnych do odwiedzenia wstępnej wersji ekspozycji, tak jak setki innych gdańszczan stawiłem się rankiem na otwarcie muzeum, aby zobaczyć je na własne oczy. Gości przywitali dyrektor muzeum Paweł Machcewicz i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. „Ta wystawa jest dla was – mówił Machcewicz. – Gdy 2 lutego będę stąd odchodził, mam nadzieję, że ekspozycja przetrwa w swym integralnym kształcie”.

Szefowi muzeum wtórował w dramatycznym tonie prezydent Paweł Adamowicz, który przypomniał, że miasto jest współzałożycielem muzeum i że ofiarowało na jego potrzeby grunty warte 50 mln zł. „Traktujcie to muzeum jako coś swojego. Musimy tej wartości strzec” – mówił prezydent. Przedstawił też swoją wizję przesłania muzeum: „To wystawa o człowieku, o próbie charakterów i bohaterstwie, ale i o złych stronach człowieczeństwa, które zdolne było do najgorszych zbrodni”. I dalej: „To muzeum ma być ostrzeżeniem przed tym, co złe. Przed populizmem, wrogością człowieka do człowieka ze względu na religię, narodowość czy pochodzenie klasowe”.

Cały artykuł dostępny jest w 6/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także