Kosowski pat

Dodano: 
W styczniu z Belgradu do Mitrowicy pojechał pociąg z napisami w wielu językach, głoszącymi: „Kosowo jest serbskie”
W styczniu z Belgradu do Mitrowicy pojechał pociąg z napisami w wielu językach, głoszącymi: „Kosowo jest serbskie” Źródło: fot. Darko Vojinovic/AP Photo/East New s
Przemysław Kawalec | Serbii zależy na UE, ale bardziej na Kosowie. Między Serbami a Albańczykami padają coraz ostrzejsze słowa.

To kolejna wypowiedź ważnego serbskiego polityka sugerująca, że jeżeli ceną za wejście do UE będzie uznanie niepodległości Kosowa, to Belgrad jej nie zapłaci. Na razie jednak Europa nie może się zdecydować, czego oczekuje od Serbii. Z jednej strony słychać głosy, że uznanie Kosowa nie jest warunkiem członkostwa w UE. Zwolennicy takiego podejścia twierdzą, że wystarczy, by Belgrad po prostu dogadywał się z Prisztiną. Z drugiej strony nie brakuje polityków, według których nieuznawanie Kosowa praktycznie zamyka Serbii drogę do UE.

Belgrad już w 2013 r. podpisał z Prisztiną układ o normalizacji stosunków. Był to warunek, jaki postawiła UE, konieczny do rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych. Większość Serbów poparła porozumienie, choć nie zabrakło oskarżeń o zdradę narodową (wysuwanych m.in. przez Serbską Cerkiew Prawosławną). Za największy sukces serbskiego rządu uznano przeforsowanie zapisu o powstaniu Związku Serbskich Gmin. Ma on być gwarantem przetrwania serbskiej mniejszości w Kosowie. Po tym, jak z Kosowa wycofała się serbska armia, wiele serbskich społeczności przestało istnieć. Dobitnym tego przykładem jest Prisztina.

Kosowo długo cieszyło się sympatią świata jako ofiara reżimu Slobodana Miloševicia. Wszyscy pamiętali setki tysięcy uciekinierów i nadużycia, których dopuściło się wojsko w konflikcie lat 90. Dodatkowo Serbia była postrzegana jako państwo awanturnicze, które odrzuca nawet korzystne dla siebie propozycje kompromisu. Kiedy więc w 2008 r. Kosowo ponownie ogłosiło niepodległość, szybko uznały ją USA i większość krajów UE. Taryfa ulgowa dla Prisztiny powoli się jednak kończy. Zachód oczekuje dziś od niej dojrzałych decyzji, przede wszystkim w sprawie serbskiej mniejszości. Te jednak, z uwagi na historyczne zaszłości, przychodzą bardzo opornie. Unia zagroziła już, że jeśli Kosowo dalej będzie utrudniać utworzenie Związku Serbskich Gmin, to nie ma co liczyć na zniesienie obowiązku wizowego.

Cały artykuł dostępny jest w 5/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także