Zapach – niewidzialny kod
  • Joanna BojańczykAutor:Joanna Bojańczyk

Zapach – niewidzialny kod

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zapach – niewidzialny kod
Zapach – niewidzialny kod
Ambra, jaśmin, tuberoza, mech dębowy. O tym, jak naprawdę pachną i czy zapachy tworzone przez człowieka są gorsze niż naturalne, można się przekonać na pachnącej wystawie w Centrum Nauki Kopernik - pisze w  Do Rzeczy Joanna Bojańczyk.

Pisarza Konstantego Jeleńskiego na pewnym przyjęciu w Paryżu zafascynował intensywny, egzotyczny zapach. Postanowił pójść za kobietą, która go nosiła. W ten sposób poznał swoją przyszłą towarzyszkę życia, ekscentryczną malarkę Leonor Fini. Jej perfumy – Shocking ze słynnego domu mody Elsy Schiaparelli, do których sama zaprojektowała flakon – rozpryskano na wystawie o Jeleńskim w roku 2011 w warszawskim Muzeum Literatury.

Dzisiaj wykrycie tego jednego zapachu byłoby trudniejsze – na bankietach walczą ze sobą ich dziesiątki. Każdy się czymś spryskuje, a perfumy – w Polsce jeszcze na początku lat 90. luksus – są banałem dostępnym w supermarkecie. Każdego roku na rynku ukazuje się 300 nowych – to więcej, niż wynosiła całkowita produkcja w latach 70. i 80. razem wziętych.

Zaciemnić skład

Jednak zapach to przecież nie tylko perfumy. Każde wspomnienie, każde intensywne przeżycie zostawia w nas własną nutę. Miejsca, wydarzenia, ludzie pozostawiają w naszej pamięci swoją specyficzną woń. Domowy zapach pastowanych podłóg i ciasta, licealny erotyzm kwitnących akacji, zapowiadające wiosnę hiacynty... I wonie mniej romantyczne – szkolna szatnia, smoła, środki dezynfekcyjne. Stanowią także część życia, niekiedy bardziej odczuwalną niż te z perfumerii.

Doświadczenie tego niewidocznego, lecz jedynie wyczuwalnego świata umożliwia wystawa „Zapach – niewidzialny kod” przygotowana przez Centrum Nauki Kopernik, Instytut Francuski oraz Instytut Goethego. Ukazuje historię perfumiarstwa, rozbiera magiczne wonie na części pierwsze, uświadamia, jak wiele zapachy niosą znaczeń.

Zapach, tak niepowtarzalny jak odciski palców, jest czymś ulotnym i trudnym do opisania. Należy do sfery zmysłów, wrażeń. Jednak to także chemia, której struktury nauka potrafi opisać. O tym, co pokazuje mikroskop elektronowy, mówi Dominique Ropion, jeden z najsłynniejszych nosów na świecie.

– Analizy chromatograficzna i spektrograficzna (metody badania składu chemicznego) pozwalają nie tylko zobaczyć rzeczy bardzo piękne, ale także wykazać, że zapachy składają się czasem z ponad 400 różnych cząsteczek w ściśle określonych proporcjach. W róży można wyróżnić akordy owocowe – gruszkę, jabłko, migdał, akordy cytrusowe, cytrynowe, zielone akordy hiacyntu, drzew iglastych, korzenne. Każdy z nich, nawet wyizolowany z całości, ma swoją równowagę i estetykę, w całości zaś tworzą tożsamość róży.

Rozbiór na części pierwsze jest z pewnością interesujący dla naukowców, innego zdania są natomiast producenci perfum. Jeśli każdy chemik może się dowiedzieć, z jakich składników skomponować Chanel 19, to już robi się niebezpiecznie... Żeby tego uniknąć, w walce z fałszerzami firmy perfumiarskie inwestują setki milionów w sprzęt, który pozwala zaciemnić wyniki takich analiz. Stosuje się środki maskujące, które nawet w badaniu chromatograficznym nie pozwalają wykryć głównej substancji zapachowej. Dopiero bardziej zaawansowany sprzęt i droższe badanie spektrometrem masowym pozwalają na doprecyzowanie składu zapachu.

Zwiedzający tę niezwykłą wystawę mają także szansę na doznania organoleptyczne. Pod blatem dużego stołu umieszczono pojemniczki z próbkami olejków eterycznych, na których pracują perfumiarze. Zanurzamy w nich patyczek i podnosimy do nosa. Jest tu 14 podstawowych rodzin olfaktorycznych, czyli odbieranych węchem. Ambra, cybet, kastorem, petitgrain, jaśmin, tuberoza, sandał, mech dębowy... Znamy je z opisu perfum, teraz mamy możliwość sprawdzić je doświadczalnie. Kto naprawdę wie, jak pachnie drzewo sandałowe albo paczula, niepozorna roślinka, która rośnie w klimacie tropikalnym? Kto wie, że ambra to wyciąg z wydzieliny kaszalota, niezwykle cenny składnik najlepszych perfum świata? Kto kiedykolwiek słyszał o cybecie, substancji pachnącej z gruczołów okołoodbytniczych cywety afrykańskiej, doskonałym utrwalaczu kompozycji zapachowych? Słyszeliśmy być może o Wetiwerze, jednych z najstarszych perfum firmy Guerlain. Jednak kto wie, że Vetiveria zizanioides to aromatyczna trawa o wyglądzie nieróżniącym się od innych? Zanurzając patyczek w pojemniku z olejkiem, możemy poczuć, co miał na myśli Marek Grechuta, gdy śpiewał: „Pani pachnie jak tuberozy. To nastraja i to podnieca". (...)

Cały artykuł dostępny jest w 1/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także