Raper, który został księdzem

Raper, który został księdzem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Raper, który został księdzem
Raper, który został księdzem
Z ks. Kubą Bartczakiem, raperem, który wydał właśnie swoją płytę „Powołanie” rozmawia Łukasz Sośniak. Cały wywiad dostępny w  świątecznym wydaniu Do Rzeczy.

ŁUKASZ SOŚNIAK: Nie jesteś księdzem, który „używa” rapu do tego, aby zaimponować młodym. Jesteś raperem, który został księdzem.
KS. KUBA BARTCZAK: To prawda, ale dzisiaj bardzo mocno utożsamiam się z tym, że jestem kapłanem. To całe moje życie. Wstąpienie do seminarium było moją najlepszą decyzją. Dzisiaj czuję się szczęśliwy. Przed wstąpieniem do seminarium rapowałem dosyć dużo. Między innymi powstała płyta nagrana z moim bratem i z różnymi ekipami rapowymi z okolicy.

Na długo przed wstąpieniem do seminarium interesowałeś się rapem?
Ta fascynacja hip-hopem sprzed seminarium trwała około czterech lat. Jednak już wtedy strasznie mi zależało na tym, żeby być księdzem. Pójście za głosem powołania nie było dla mnie łatwe. Myślę, że dużo łatwiej byłoby mi zostać raperem niż księdzem.

Teraz jesteś i jednym, i drugim.
Bo pasja w życiu człowieka zostaje, ale nie chciałem, żeby rap był istotą mojego życia.

O czym były utwory, które nagrywałeś, zanim włożyłeś sutannę?
To była, można powiedzieć, istota hip-hopu. Nawijaliśmy o tym, że jesteśmy najlepsi, że jesteśmy przekozakami, nasze osiedle jest najlepsze i kumple też są najlepsi, że tam, gdzie my, tam są wypasione imprezy. Takie tam. (…)

Twoje wstąpienie do seminarium było spontaniczną decyzją?
W moim życiu wiele rzeczy dzieje się na pełnym spontanie. W życiu mogą pojawić się pewne spontaniczne wydarzenia, które sprawiają, że człowiek realizuje swoje powołanie. Dawno temu poszedłem do pewnego księdza, żeby z nim porozmawiać o kapłaństwie, powiedzieć mu – szokujące pewnie dla niego wówczas słowa – że chcę iść do seminarium. Ten kapłan od razu wyciągnął potrzebne papiery – tak się złożyło, że miał akurat specjalny formularz. Trochę się przestraszyłem. Powiedziałem, że może przyjdę po wakacjach... Skończyło się jednak na tym, że wypełniłem ten formularz razem z nim, i tak to się zaczęło. (…)

Twoja nowa płyta ma w tytule słowo „powołanie”. Czym ono jest? Czy to coś, co wybieramy sobie sami, czy coś, co znajduje się od początku w naszym sercu?
Dla mnie odpowiedź jest prosta – powołanie to miłość. Przez długi czas nie wierzyłem, że mam coś takiego jak powołanie. To znaczy wiedziałem, że powołanie do czegoś mam, ale nie umiałem odkryć do czego. Z czasem, na podstawie różnych życiowych wydarzeń, może także tego, co czuję w sercu, wiem już, czym jest powołanie. To się po prostu czuje. To jest ten stan, kiedy człowiek czuje się na odpowiednim miejscu i jest szczęśliwy.

Czasem czujemy pociąg do wielu różnych rzeczy. Jakiemuś chłopakowi mogą podobać dziewczyny, ale służba kapłańska też go pociąga.
Bo powołanie to splot bardzo wielu czynników, ale też decyzji, wyborów oraz konsekwencji tych wyborów. Stan serca każdego z nas jest barometrem właściwego wyboru powołania. To tak jak w miłości. Pojawiaja się “motyle w brzuchu”. (...)

Jaką miałeś ksywkę jako raper?
Mane! Wszyscy w rapie muszą mieć ksywki.

Muszą?
No tak, komuś się wydaje, że hip-hopowiec to jest wolny człowiek, a ja gdy miałem „naście” lat, wydawało mi się, że trzeba uszanować tę subkulturę i koniecznie kupić szerokie spodnie. Zrobiłem to z... przymusu. Potem się nawet do tego przyzwyczaiłem i nie wyobrażałem sobie chodzenia w wąskich. Cisną i w ogóle... niefajne. Jednak na początku czułem się przymuszony. Serio. (…)

Nie obawiasz się mediów? Teraz zachwycają się rapującym księdzem, a jutro przypiszą wszystkim kapłanom skłonności pedofilskie. Święty Paweł pisał: „Strzeżcie się wszystkiego, co ma choćby pozór zła”.
Tak napisał, ale poszedł też do pogan na areopag, żeby mówić o Chrystusie. Ja nie jestem częścią mediów. Reprezentuję także księży, którzy są często posądzani o pedofilię. Jestem częścią Kościoła, a nie mediów. Zgadzam się, jeśli ktoś chce ze mną porozmawiać, ale nie jestem naiwny. Biorę pod uwagę, jakie to są media. Bardzo mocno solidaryzuję się z tymi, którzy zostali pomówieni i opluci. Ja wtedy też czuję się opluty. (…)

Cały wywiad dostępny jest w 47-48/2013 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także