Aborcja i wolność kobiet
  • Marek JurekAutor:Marek Jurek

Aborcja i wolność kobiet

Dodano: 
Protest ws. wyroku TK
Protest ws. wyroku TK Źródło: PAP / Leszek Szymański
Człowiek – jak wiadomo – nie jest samotną wyspą. Decyzji życiowych nie podejmuje sam, ale wśród ludzi, z którymi żyje, i prawie zawsze z ich udziałem. Podejmuje je, kierując się opcjami, których dostarcza kultura i społeczność, w której funkcjonuje.

Aborcjoniści twierdzą, że dają kobietom „wolność wyboru”. W istocie dają narzędzie każdemu, kto nie chce, żeby matka dziecko urodziła, również tym, którzy mogą wywierać na nią presję, choćby łagodną. W pierwszym rzędzie może to być mąż albo „partner”, choć może należałoby napisać – „mąż” albo partner. Często rodzina, stawiająca wyżej wygodę niż „idealizm” córki. I oczywiście cała kontrkultura śmierci, głosząca, że „aborcja jest OK”, dla której kobieta nie jest Kobietą, dopóki uważa, że ma obowiązek chronić dziecko, które zaczęło żyć w jej łonie.

(Piszę Kobieta, dużą literą, bo to kategoria gender, społeczno-kulturowa, bliższa przynależności etnicznej niż tożsamości fizycznej. W protestach Kobiet bierze udział bardzo wielu fizycznych mężczyzn. To właśnie te„okazjonalne” Kobiety rzucają butelkami w obrońców kościołów. Uczestniczące w tych manifestacjach fizyczne kobiety rzucają co najwyżej – złym słowem. Natomiast przeciwne aborcjonizmowi kobiety nie są przez jego zwolenników uznawane za Kobiety. Są wręcz, jako kobiety, najbrutalniej atakowane jako nie-Kobiety. Ale to tylko „genderowa” dygresja).

Jest oczywiste, że w legalności dzieciobójstwa prenatalnego i w presji na kobiety jest zainteresowany przemysł aborcyjny. Jego działanie świetnie pokazują „Nieplanowane”. Pokazane w tym filmie fakty na temat Planned Parenthood każdy bez trudu może zweryfikować. Czasami źródłem tej presji będzie pracownik zwykłych służb medycznych, który doradza – „ja bym w tej sytuacji nie ryzykował”, „rodzi pani czy usuwa”?

Każdy, kto chciał prowadzić świadome życie moralne, kierować się czymś więcej niż odruchami, wie, jak ciężkie bywają zmagania z naciskiem bliższego lub dalszego otoczenia. Prawo aborcyjne kobiety na taką presję aborcyjną skazuje.Prawo do życia, potwierdzone w przepisach prawnych, jest zaś ogromnym oparciem, by matka mogła spokojnie zrobić to, od czego zależy rozpoczęte już życie jej dziecka – urodzić.

Czy to nie ogranicza wolności? Fundamentem wolności jest sprawiedliwość. Porzucenie paroletniego dziecka może (w jakichś okolicznościach) budzić współczucie, ale nie jest prawem. Tak samo jak prawem nie jest odebranie dziecku prawa do urodzenia się, choć zgadzająca się na to matka sama jest często ofiarą presji i skumulowanego oddziaływania kontrkultury śmierci.

Premier Morawiecki bardzo trafnie powiedział, że aby mieć wolność wyboru – trzeba się urodzić. Kto się nie urodził – wyboru nie ma. Na to podnosi się często pragmatyczny głos: ale my się już się urodziliśmy i dobrze, zajmijmy się swoimi sprawami.

Nie jest to głos solidarności, ale nie jest to też głos realizmu.Nawet ci, którzy tak mówią – powinni zrozumieć, że rozstrzyga się dziś los Polski, w której będą żyły nasze dzieci i wnuki. Tej samej presji, której poddawane są kobiety, będzie (w tej i innych sprawach) poddane społeczeństwo. Prawo do urodzenia się nie jest wymyśloną zasadą. Jest normą, którą zakwestionowała totalna kontrkultura dopiero pół wieku temu.

Prawa podstawowe, ich nienaruszalność i ich realne zachowanie, są również oparciem dla wolności społeczeństwa. Gdy zaczyna się je relatywizować, poddając je już nie okolicznościom, ale innej, przeciwnej zasadzie – ta druga zasada zaczyna ją stopniowo zastępować. I tak usuwa się społeczeństwu grunt spod nóg, a wolność –traci wszelki punkt oparcia. Po pierwszej presji zaczynają się kolejne. I już to widzimy w permanentnych naciskach na Polskę.

Czytaj też:
Szef PSL ma propozycję ws. aborcji. Strajk Kobiet: Wypier***aj!
Czytaj też:
Ksiądz groził bronią protestującym i policji. "Powystrzelam was!"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także