Cytacka: Wybory na Litwie, czyli "cyrk na kółkach"

Cytacka: Wybory na Litwie, czyli "cyrk na kółkach"

Dodano: 
Wybory parlamentarne na Litwie
Wybory parlamentarne na LitwieŹródło:PAP / Valda Kalnina
Kolejny raz uczestniczyłam w wyborach na Litwie. W jednych uda mi się wygrać, w innych niewiele głosów zabraknie. Zawsze sprawdzałam w trakcie liczenia głosów moją pozycję na stronie GKW, bo mimo wszystko kandyduję z zamiarem wygrania wyborów. Do obecnych wyborów, trzeba przyznać, ślepo wierzyłam w ich uczciwość, w to że Główna Komisja Wyborcza i podległe jej komisje uczciwie wykonują swoją pracę, że starają się wypełnić wolę wyborców jak najdokładniej, że Polak, Litwin nie ma znaczenia. Wierzyłam w uczciwość wyborów do niedzieli powyborczej, w którą byłam obserwatorem w przeliczaniu głosów z jednomandatowego okręgu wyborczego Ponary-Grzegorzewo, z którego startowałam w wyborach sejmowych.

Wszystko rozpoczęło się w noc powyborczą 11 października. Siedzieliśmy jak zwykle w sztabie wyborczym i obserwowaliśmy spływające do Głównej Komisji Wyborczej wyniki. Skupię się jednak na moim okręgu, bo sytuację w nim śledziłam bardzo wnikliwie. Było w nim 13 lokali wyborczych. Pierwsze wyniki zaczęły się pojawiać między 22 a 23. Zgodnie z nimi byłam raz na drugim, promowanym drugą turą, raz na trzecim miejscu. Ale od północy kiedy już spłynęły wyniki z 6-ciu lokali, zajmowałam już tylko drugie miejsce i wraz z wynikami z kolejnych lokali moja przewaga się powiększała, aż do ok. godz. 2, kiedy to opublikowano wyniki z dwunastego lokalu i przewaga wzrosła do 190 głosów nad miejscem trzecim. Brakowało jednego lokalu, poczekałam do czwartej i poszłam spać. Obudziłam się przed ósmą, bo trzeba przecież iść do pracy, sprawdziłam wyniki i … w dalszym ciągu nie było ich z ostatniego lokalu wyborczego. Pomyślałam tylko "ile można liczyć 1500 głosów, przecież to już 12 godzin jak liczą". Po godzinie ósmej w końcu przyszły wyniki i ze 190 głosów przewagi było 50 straty do drugiego miejsca. Pomyślałam sobie: "trudno, czasem się wygrywa, a czasem trzeba umieć przegrać". We wtorek, tak na wszelki wypadek zadzwoniłam do jednej z osób z komisji wyborczej w Wace Trockiej wytypowanej przez naszą partię, bo to był ten nieszczęsny trzynasty lokal i spytałam ile było na mnie głosów. Niestety, pani nie umiała mi odpowiedzieć. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że nasz przedstawiciel na drugi dzień nie pamiętał jednej liczby. Ten fakt oraz dziwnie długi czas potrzebny do policzenia głosów w tym lokalu trochę mnie zaniepokoił.

Pierwszy raz w życiu zdobyłam się na napisanie skargi wyborczej z prośbą o przeliczenie głosów. Po czterodniowych przepychankach z GKW i kolejnych skargach w końcu udało mi się doprowadzić do przeliczenia głosów w niedzielę powyborczą. W trakcie przeliczania głosów wyszło na jaw wiele uchybień, żeby nie powiedzieć fałszerstw. Znaleziono wśród głosów ważnych głosy nieważne i na odwrót. Wśród głosów jednego z kandydatów były wmieszane głosy innego. Ale najlepsza okazała się "moja" Waka Trocka. W tym lokalu głosowało według GKW 1589 (dane ze strony GKW na 17.10. 2020r) wyborców, a w zaplombowanych, teoretycznie, w workach znaleziono 1742 karty do głosowania! Worki były zaplombowane teoretycznie, bo plomby ktoś założył tak, że można je było zdjąć i założyć ponownie, co oczywiście pokazałam wszystkim członkom GKW, ale nie zrobiło to na nich większego wrażenia. Zupełnie, jakby to była pewnego rodzaju norma. Po przeliczeniu głosów z Waki Trockiej zrozumiałam do czego potrzeba było dodatkowego czasu. Przecież te dodatkowe głosy nie znalazły się same w urnie i znak "X" też na nich trzeba było postawić w odpowiednim miejscu. Potem trzeba było podrasować w protokole ilość głosów, aby zeszła się z ilością głosujących, żeby ładnie wyglądało na stronie GKW i żeby nikt się nie czepiał. Wszystkim kandydatom zmniejszono ilość głosów po trochę, oprócz oczywiście jednego, bo po co najpierw dorysowywać, żeby potem zmniejszać.

Byłam z siebie zadowolona, znalazłam oszustwo wyborcze. Bo jak inaczej nazwać większą ilość głosów w urnie niż głosujących w tym lokalu? Zadowolenie niestety nie trwało długo, bo - jak się okazało - komisja w lokalu dopasowała ilość głosów w protokole do ilości głosujących, natomiast GKW przyjęła lepszą taktyk – dopasowała ilość głosujących do ilości kart wyborczych! W swoim protokole GKW zwiększyła ilość osób głosujących z 1589 do 1742 i po problemie. Podnieśli frekwencję z 48 proc. do 52 proc. i kłopotu nie ma. Od razu to oprotestowałam i poprosiłam o pokazanie spisu wyborców z lokalu w Wace Trockiej z podpisami potwierdzającymi odbiór kart do głosowania. Niestety, do dziś nikt mi ich nie chce pokazać. Wiadomo, trzeba dorobić odpowiednią ilość podpisów. Po dorobieniu wszystkich podpisów i podrasowaniu frekwencji do odpowiedniego poziomu wszystko się już zgadza. Nawet nie ma sensu zaskarżać w sądzie tych oszustw, bo skarżyć będzie Polka, a przewodnicząca i przytłaczająca większość członków GKW to Litwini. W sądzie też większość Litwinów, to wiadomo jaki będzie wyrok. Ktoś może powiedzieć, a sądy europejskie, a OBWE? Problem w tym, kto w to uwierzy? Przecież wiadomo, że Litwa to kraj demokratyczny, nie jakaś tam Białoruś, poza tym teraz już jest wszystko tip top. Wszystko się zgadza i w dokumentach i w workach, to w czym problem? Kto będzie wzywał prawie 2 tys. ludzi i pytał, czy byli głosować? Tym bardziej, że będą wśród nich Litwini, którzy dla "dobra Litwy" potwierdzą, że byli, nawet w przypadku kiedy o głosowaniu nigdy nie myśleli. Przecież nie od dziś wiadomo "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie". Potwierdzeniem tego może być wypowiedź byłego marszałka sejmu Arunasa Valinskasa w mediach litewskich w czasie wyborów o Polakach i prezesie AWPL-ZChR: "Takich na ogół powinno się rozstrzeliwać po jednym na rok, zaczynając od niego".

W tym roku Waldemar Tomaszewski, w następnym zapewne ja. Jakby Polak tak powiedział o Litwinach i np. Landsbergisie już dawno miałby zarzuty o podżeganie do zabójstwa, ale "co wolno…".

Tak to sobie żyją na Litwie Polacy, w czasie najlepszych w historii stosunków między Polską a Litwą.

Renata Cytacka

Czytaj też:
"Takich należy rozstrzeliwać". Polska ambasador reaguje na skandaliczne słowa litewskiego polityka
Czytaj też:
Dialog z Litwą? Renata Cytacka: To monolog wygłaszany do ściany
Czytaj też:
"Jedyną naszą winą jest to, że jesteśmy Polakami i chcemy nimi pozostać". Głos z Wileńszczyzny

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także