W Polsce mamy suszę. Ulewy i burze nie poprawiają sytuacji
Artykuł sponsorowany

W Polsce mamy suszę. Ulewy i burze nie poprawiają sytuacji

Dodano: 
Ogród
Ogród Źródło: Materiały prasowe
Mimo ulewnych deszczy w Polsce wciąż mamy suszę. Krótkotrwałe i intensywne opady powodują lokalne podtopienia. Występowanie tych pozornie wykluczających się zjawisk jednocześnie jest efektem zmian klimatycznych. Każdy może jednak podjąć działania realnie poprawiające sytuację

Ulewne deszcze, podtopienia i susza – tak jest w Polsce

Ostatnio w Polsce walczyliśmy z tzw. powodziami błyskawicznymi. Pojawiły się one po ulewnych deszczach i bardzo szybko doprowadzały do podtopień. Podczas nawałnic lub kilku następujących po sobie burz z intensywnymi opadami spada tak dużo wody, że ziemia nie jest w stanie jej przyjąć. Obserwowaliśmy to m.in. przed ostatnim weekendem czerwca w okolicach Przeworska na Podkarpaciu.

– Informacje o podtopieniach wielu osobom mogą wydawać się zaskakujące. Przecież chwilę wcześniej media ostrzegały o zagrożeniu suszą. Niestety w wielu miejscach Polski jest ono aktualne. Intensywne i krótkotrwałe opady wsiąkają do ziemi w minimalnym stopniu, spływając w szybkim tempie do niżej położonych miejsc. To prowadzi z kolei do występowania rzek z ich koryt – mówi Anna Sawicka, ekspert ds. rozwoju strategii ekologicznej Banku Ochrony Środowiska.

Powtarzające się od kilku lat bezśnieżne zimy dodatkowo wpływają na obniżenie poziomu wód podziemnych. Odbudowę zasobów wodnych mogą zapewnić tylko mniej intensywne, ale długotrwałe opady.

To efekty zmian klimatycznych, jeszcze możemy poprawić sytuację

Przyczyną występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych są zmiany klimatyczne. W dużej mierze odpowiada za nie efekt cieplarniany. Przemysł, transport i intensywna hodowla zwierząt sprawiają, że do atmosfery trafiają duże ilości m.in. dwutlenku węgla. To prowadzi do wzrostu temperatury na Ziemi i zaburzenia równowagi opadowej. Kłopot stanowi także postępujący rozwój obszarów miejskich.

– Coraz większe tereny zajmują ulice, place i chodniki. Zastępują one łąki i lasy – wszelkie powierzchnie nieutwardzone, biologicznie czynne, które dotychczas wchłaniały wody opadowe. Dlatego tak ważna jest dbałość o oazy zieleni w naszym otoczeniu, m.in. miejskie parki. Działać może każdy, np. tworząc łąkę kwietną. Jest to proste i tanie, a korzyści duże. Tego rodzaju roślinność nie tylko cieszy oczy pięknymi kolorami, ale przede wszystkim wiąże wilgoć w glebie. Jeśli wysiejemy rośliny miododajne, pomożemy także pszczołom – podkreśla Anna Sawicka.

Warto zadbać też o magazynowanie deszczówki. Można gromadzić ją w zbiorniku retencyjnym, a w dowolnej chwili wykorzystać do prac gospodarczych lub podlewania ogrodu. Jeżeli zbudujemy odpowiednią instalację, deszczówkę wykorzystamy nawet w domu – do takich czynności jak spłukiwanie toalety lub pranie.

Pieniądze w zasięgu ręki

Rządowy program „Moja Woda” oferuje wsparcie na inwestycje związane z wykorzystywaniem zatrzymanej wody, w tym budowę zbiornika retencyjnego. Przedsięwzięcie może zostać dofinansowane w wysokości nawet 80 proc. jego wartości, w kwocie nie wyższej niż 5 tys. zł. Od 1 lipca wnioski są przyjmowane w Wojewódzkich Funduszach Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Warto również zapoznać się z produktami oferowanymi przez bank specjalizujący się w inwestycjach proekologicznych. Samorządy z kolei mogą wziąć udział w konkursie „Miasto z klimatem”. Dzięki inicjatywie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Ministerstwa Klimatu można sfinansować m.in. likwidację powierzchni nieprzepuszczalnych w miastach.

Artykuł został opublikowany w 31/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także