Daleko od Twin Peaks

Daleko od Twin Peaks

Dodano:   /  Zmieniono: 
Maciej Stuhr
Maciej Stuhr
Już po trzech odcinkach trudno mieć wątpliwości – "Belfer" to najważniejsza polska serialowa premiera tego roku, a kto wie, czy nie ostatnich paru lat. Dlaczego to jest aż tak dobre i dlaczego nie należy serialu Canal+ porównywać z zachodnimi produkcjami? - pisze na łamach "Do Rzeczy" Wojciech Engelking.

Zaczyna się w lesie nieopodal Dobrowic, małego miasteczka na odludziu. Trójka 17-latków znajduje zwłoki dziewczyny. Identyfikacja nie jest trudna: to Asia, nie dość, że ich koleżanka ze szkoły, to jeszcze dziewczyna jednego z nich – Maćka, granego przez znanego z „Miasta 44” Józefa Pawłowskiego. Traf chce, że jest koniec wakacji i zaraz zacznie się rok szkolny, a wraz z nim pracę w dobrowickim liceum zacznie Paweł Zawadzki, polonista i psycholog z Warszawy, gdzie uczył w społecznej szkole.

W Dobrowicach bywał już wcześniej, mieszka tu jego ciotka – i to właściwie wszystko, co o Zawadzkim wiemy. Grana przez Macieja Stuhra postać owiana jest tajemnicą. Nie wiadomo – jeszcze – dlaczego naprawdę wrócił do miasteczka, w którym kiedyś spędzał wakacje, i nie wiadomo – jeszcze – co przydarzyło mu się w Warszawie. Wiadomo tylko, że podejmuje w sprawie Asi śledztwo i że nie jest to śledztwo całkowicie amatorskie. Tyle fabuły.

Polska prowincja

Kiedy w pierwszej scenie serialu widzi się trupa nastolatki, aż chce się krzyknąć: „Było!” – bo faktycznie było. Tak zaczynało się znakomite „The Killing”, tak zaczynał się też pierwszy sezon „True Detective”, tak zaczynał się również ten serial, z którym krytycy „Belfra” najczęściej go porównują. Mowa o „Twin Peaks”. Porównanie oczywiście nie jest do końca bezzasadne – jeśli chodzi o budowanie scenerii, to twórcy „Belfra” stosują podobną strategię co David Lynch.

Umieszczenie akcji w niewielkim miasteczku na prowincji pozwala im stworzyć miniaturę całego społeczeństwa: mamy więc w „Belfrze” dobrowicką elitę w postaci nieuczciwego biznesmena, i jego zawiadującej fundacją żony, mamy burmistrza i skorumpowanego komendanta policji, którzy u biznesmena siedzą w kieszeni, mamy lokalnego watażkę, który kontroluje handel narkotykami w szkole i w dyskotece Kalifornia, mamy śledzącego – z zapałem godnym lepszej sprawy – wszelkie układy dziennikarza, mamy licealnych nauczycieli.

Cały artykuł dostępny jest w 42/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także