Francuski totalitaryzm aborcyjny

Francuski totalitaryzm aborcyjny

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. WITT/SIPA/EAST NEWS
fot. WITT/SIPA/EAST NEWS
Za negowanie „prawa do aborcji” grozi we Francji nie tylko medialny i polityczny lincz, lecz także odpowiedzialność karna. A statystyki wykonywanych aborcji są coraz bardziej przerażające - pisze w najnowszym "Do Rzeczy" Olivier Bault.

Co myśleć o kraju, w którym wkrótce będzie można ścigać i karać autorów stron internetowych informujących o negatywnych skutkach aborcji i proponujących poradę oraz pomoc kobietom myślącym o przerwaniu ciąży, aby umożliwić im zatrzymanie dziecka? O kraju, gdzie szpitale, w których wykonywane są aborcje, nie udzielają już informacji o dostępnej pomocy dla kobiet w ciąży w trudnej sytuacji życiowej z obawy przed oskarżeniami o utrudnianie dostępu do aborcji? O kraju, w którym rząd rozsyła do regionalnych oddziałów odpowiedzialnych za wprowadzanie państwowej polityki zdrowotnej kwoty aborcji, które szpitale w danym regionie są zobowiązane wykonywać, w wysokości jedna aborcja na cztery urodzenia? Chociaż trudno w to uwierzyć, taka instrukcja, mająca wymusić równy dostęp do aborcji w całym kraju, została rozesłana do regionalnych agencji zdrowia (ARS) przez francuską minister spraw socjalnych i zdrowia Marisol Touraine w lipcu br.

PRO-LIFE NA CELOWNIKU

Teraz francuski rząd wpadł na nowy pomysł promowania nieskrępowanej aborcji. Sformułowała go pani minister ds. rodziny, dzieci i praw kobiet Laurence Rossignol, a odniósł się do niego kard. André Vingt-Trois, arcybiskup Paryża i były przewodniczący Konferencji Episkopatu Francji, w następujących słowach: „Jeśli uda się zakazać mówienia o skutkach aborcji, to wejdziemy już zupełnie w sferę kontroli umysłów i dyktatury totalitarnej wizji aborcji”. Projekt pani minister, który trafił już do parlamentu, dotyczy mianowicie rozszerzenia pojęcia przestępstwa utrudniania aborcji do publikowania w Internecie informacji o aborcji, które ministerstwo uzna za kłamliwe i które mogą odwieść kobiety od tego procederu, proponując różne formy pomocy.

Jean-Frédéric Poisson, jedyny kandydat krytykujący masową aborcję w prawyborach francuskiej centroprawicy, przestrzega też przed nadchodzącym totalitaryzmem we Francji. Nowe pojęcie nazwane po francusku „délit d’entrave numérique”, czyli przestępstwo cyfrowego utrudniania aborcji, brzmi jak ponury żart. Na celowniku są internetowe portale pro-life, które od dłuższego czasu były krytykowane przez trzecią skrajną feministkę obecną w socjalistycznym rządzie: panią minister oświaty Najat Vallaud-Belkacem.

Cały artykuł dostępny jest w 42/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także