Olimpijczycy przyszłości
  • Jacek PrzybylskiAutor:Jacek Przybylski

Olimpijczycy przyszłości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Izak TV
Najlepsi profesjonalni gracze mają setki tysięcy fanów, podpisują intratne kontrakty reklamowe i zarabiają miliony. Wartość światowego rynku e-sportu szacowana jest na 892 mln dol. I nadal szybko rośnie. W Polsce pierwsze szkoły kształcą już zawodowych graczy.

Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia” – taką poradę dawał swym uczniom Konfucjusz mniej więcej 2,5 tys. lat przed opracowaniem pierwszej gry komputerowej. Wciąż jednak wielu rodziców gani dzieci za spędzanie zbyt wielu godzin na przechodzeniu kolejnych poziomów w ukochanych grach. Zignorowanie niektórych szkolnych obowiązków i skupienie się na rozwoju umiejętności gracza może jednak sprawić, że młody zawodnik stanie się milionerem, zanim jego rówieśnicy zdążą obronić pracę magisterską.

W ciągu ostatniego roku wartość światowego rynku e-sportu wzrosła o niemal 20 proc. Zgodnie z prognozami analityków firmy SuperData Research magiczna bariera 1 mld dol. powinna zostać przekroczona już w przyszłym roku. Potem dynamika wzrostu ma co prawda zwolnić, ale i tak w 2019 r. przychody mają przekroczyć poziom 1,2 mld dol.

– W Europie wartość rynku e-sportu szacuje się na ok. 500 mln dol., w Polsce na ok. 10 mln dol. – mówi „Do Rzeczy” Paweł Madler, dyrektor operacyjny Macro Games SA. – Bardzo szybko, bo o kilkanaście procent rocznie, rośnie nie tylko wartość rynku, lecz także liczba osób oglądających zmagania najlepszych e-sportowców. To dzięki nim to, co kiedyś nazywano gamingiem, dziś nazywa się e-sportem. Finały największych imprez w Polsce śledzi na żywo kilkanaście tysięcy osób, a jednocześnie tysiące fanów oglądają je również w Internecie – dodaje Paweł Madler.

Cały artykuł dostępny jest w 42/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także