"Zdecydowaliśmy, że nie ma lepszej formy uczczenia". Premier o swojej relacji z rodzicami ks. Popiełuszki

"Zdecydowaliśmy, że nie ma lepszej formy uczczenia". Premier o swojej relacji z rodzicami ks. Popiełuszki

Dodano: 
Mateusz Morawiecki z rodziną ks. Jerzego Popiełuszki
Mateusz Morawiecki z rodziną ks. Jerzego Popiełuszki Źródło: Facebook / Mateusz Morawiecki
Szef polskiego rządu, podobnie jak prezydent Andrzej Duda oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński, oddał hołd ks. Jerzemu Popiełuszce w 35. rocznicę męczeńskiej śmierci kapłana. Mateusz Morawiecki odwiedził grób księdza. Tymczasem na facebookowym koncie premiera możemy znaleźć osobistą opowieść. Szef rządu pokazał niezwykłe zdjęcia.

"Minęło 35 lat od śmierci od zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, ale do dziś jego postać pozostaje żywa w mojej pamięci. Choć nigdy go osobiście nie poznałem, to zawsze był dla mnie jednym z wielkich patronów „Solidarności” – pisze premier Mateusz Morawiecki.

"Lekcje moralności i patriotyzmu ks. Jerzego odcisnęły niezatarty ślad w mojej duszy, a jestem przekonany, że ufundowały myślenie o Polsce całego pokolenia ludzi, którzy dojrzewali w tamtych czasach (...) Śmierć księdza Jerzego była dla mnie ogromnym wstrząsem. Po pogrzebie, który przerodził się w wielką manifestację patriotyzmu, pozostał ogromny żal po stracie, ale i pragnienie by w jakiś sposób okazać wdzięczność i oddać hołd bohaterskiemu kapłanowi" – opisuje szef rządu.

Co zdecydował się zrobić Mateusz Morawiecki? Wraz z narzeczoną odwiedzał rodziców zamordowanego kapłana: "Razem z narzeczoną, moją przyszłą żoną, zdecydowaliśmy się, że nie ma lepszej formy uczczenia pamięci ks. Jerzego niż wsparcie jego rodziny. W drugiej połowie lat 80. kilkukrotnie wybieraliśmy się do Okopów, małej wioski na Podlasiu, niedaleko Suchowoli, w której urodził się ks. Popiełuszko, by pomagać w żniwach jego rodzicom, pani Mariannie i panu Władysławowi".

Premier wspomina rodziców ks. Jerzego: "Nigdy nie zapomnę przejmującego wrażenia, że ta skromna chata z kraja to prawdziwa ostoja polskości. Okopy, które pamiętam, ten wiejski świat, który dziś dzięki cywilizacyjnemu postępowi zanika, były ojczyzną wartości, które trzeba ocalić. Wspominam więc ogromny trud pracy na wsi, który pani Marianna i pan Władysław podejmowali każdego dnia z uśmiechem i wdzięcznością wobec najskromniejszych nawet darów natury. Przypominam sobie dzień, w którym wyrywając razem chwasty natrafiliśmy na osty. Zarówno ja i moja narzeczona niemało się namęczyliśmy wyrywając te kłujące rośliny, tak by nie poranić sobie rąk. W tym samy czasie pan Władysław wyrywał je spokojnie, zupełnie nie zważając na kolce. Po ściernisku chodzili na boso, nie zważając na ostre końce ścierni. Wieczorem przyglądałem się jego dłoniom, spracowanym i twardym, i jego stopom. Nie było na nich ani jednej rysy, ani jeden kolec nie przebił skóry. Do dziś myślę, że kto nigdy nie widział takich dłoni, nigdy też nie zrozumie czym jest trud ciężkiej pracy fizycznej".

Niezwykle istotny jest ostatni akapit tekstu Mateusza Morawieckiego. Szef rządu nawiązuje do skandalicznych nagrań z Urbanem w roli głównej, które w ostatnich dniach pojawiły się w Internecie. "Urban, kanalia stanu wojennego, człowiek, który rozpoczął kampanię nienawiści przeciwko księdzu Jerzemu, i który ordynarnie kłamał, broniąc jego morderców; człowiek, który jak nikt utożsamia diabelski nihilizm znowu znajduje poklask. Poklask dla Urbana w latach 90-tych jest miarą miałkości III i miarą akceptacji dla podłości w wolnej już Polsce. Wy, którzy – mam nadzieję – nieświadomie mu klaskacie, pomyślcie o zbrodniach komunistów, o naszych straconych szansach, o tragedii milionów ludzi. Wtedy może wasze ręce zastygną w bezruchu" – pisze premier.

facebook

Źródło: Facebook
Czytaj także