Raport: Jak leczy się w Polsce raka piersi? Amazonki będą walczyć o poprawę leczenia
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Raport: Jak leczy się w Polsce raka piersi? Amazonki będą walczyć o poprawę leczenia

Dodano: 
Mammografia
Mammografia
Coraz więcej kobiet w Polsce umiera z powodu raka piersi - alarmują onkolodzy. Ten niepokojący trend widać od kilku lat. Jak go zmienić?

W warszawskim Centrum Onkologii codziennie w siedmiu gabinetach przyjmowane są pacjentki z rakiem piersi; dwa pracują non stop przez cały dzień. Dr Agnieszce Jagiełło-Gruszfeld z Kiniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej nigdy nie udaje się skończyć pracy o tej godzinie, o której powinna: tak wiele pacjentek czeka na badanie. – Dziś skończyłam o 20.30 zamiast o 19, a jeszcze czeka dokumentacja do wypełnienia. System leczenia nowotworów opiera się na barkach ludzi, którzy wkrótce fizycznie nie dadzą rady – mówi pani doktor.

Kulawa profilaktyka

Ok. 18-19 tys. kobiet w Polsce słyszy co roku diagnozę raka piersi: liczba zachorowań rośnie. W krajach zachodnich procentowo jest ich jeszcze więcej, jednak tam spada liczba zgonów; w Polsce od kilku lat rośnie, co niepokoi onkologów. Po diagnozie raka piersi 76 proc. Polek przeżywa 5 lat, podczas gdy europejska średnia to 80-90 proc. Przyczyn jest wiele: późniejsze wykrywanie nowotworu, zbyt długi czas do rozpoczęcia leczenia, brak dobrej organizacji leczenia, brak dostępu do niektórych nowych leków.

Wciąż niewiele kobiet prowadzi samobadanie piersi, a na mammograficzne badania skriningowe zgłaszało się ok. połowy pań, które otrzymywały zaproszenia. Z wysyłania zaproszeń ostatnio w ogóle zrezygnowano, co na pewno nie spowoduje, że więcej kobiet przyjdzie się badać. Radiolodzy, onkolodzy i organizacje pacjentów zwracają też uwagę, że nie wszystkie mammografy spełniają wysokie standardy diagnostyczne. – Niektóre mammografy powinny już dawno wyjść z użycia, gdyż mogą nie wykryć niewielkich zmian; kobieta wyjdzie uspokojona dobrym wynikiem, a może się okazać, że zmiana nie została wykryta. Kobiety powinny zwrócić uwagę, by poradnia czy szpital, gdzie wykonują badanie profilaktyczne, posiadają certyfikat, że uczestniczą w programie skriningowym. Te ośrodki muszą spełniać określone normy jakości – dodaje dr Jagiełło-Gruszfeld.

Wykorzystać szansę na wyleczenie

Na raka piersi najbardziej są narażone kobiety po 50. roku życia, jednak coraz częściej chorują też młodsze, jak 38-letnia dziś Aleksandra, która sama wykryła u siebie malutki guzek 4,5 roku temu. USG nie wykazało niepokojących zmian. Aleksandra zaszła w ciążę, urodziła synka, karmiła go piersią przez ponad półtora roku; w tym czasie guzek się nie zmieniał. Zaszła w drugą ciążę, urodziła córeczkę, ją również karmiła piersią. Gdy córeczka miała 10 miesięcy, guzek zaczął pobolewać. Od razu zapisała się na USG. Lekarza na tyle zaniepokoił obraz w badaniu, że od razu skierował ją do onkologa i na biopsję. Diagnoza: rak piersi miejscowo zaawansowany, bez przerzutów.

Sposób leczenia zależy nie tylko od stopnia zaawansowania, ale też od typu i podtypu raka piersi. Aleksandra miała typ agresywny HER-2 dodatni. HER-2 to receptor znajdujący się na powierzchni komórek nowotworowych. Nadmiar tych receptorów powoduje, że komórki szybciej się dzielą i stają się oporne na terapię. Podczas konsylium lekarskiego Aleksandra poznała optymalny plan: usunięcie guza, a przed operacją leczenie tzw. neoadiuwantowe, którego celem jest zmniejszenie wielkości guza i zablokowanie receptorów HER-2, by zapobiec pojawieniu się nawrotu choroby i przerzutów.

– Na świecie są dostępne w leczeniu przedoperacyjnym dwa leki: trastuzumab i pertuzumab.Wprowadzenie tego pierwszego 20 lat temu stało się przełomem. Jednak mimo jego podawania u 25 proc. chorych nastąpi w ciągu 20 lat nawrót choroby. Dołączenie pertuzumabu zwiększa szanse, że choroba nie powróci. Oba leki podawane razem to standard w krajach zachodnich: „podwójna blokada” receptora HER2 – opowiada dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld.

W Polsce standardem jest tylko trastuzumab, drugi lek jest nierefundowany, choć o 15-30 proc. zwiększa szansę na wyleczenie z raka. Aleksandrze udało się zebrać kwotę potrzebną na leczenie (ponad 80 tys. zł) dzięki pomocy rodziny i zbiórkom przez Internet. Nie wszystkim chorym to się jednak udaje, nie wszystkie próbują. Często lekarze, zdając sobie sprawę z wysokich kosztów, nawet nie proponują kobietom takiego leczenia. Onkolodzy i organizacje pacjentów apelują więc do ministerstwa o refundację pertuzumabu, argumentując, że jego zastosowanie zmniejsza ryzyko nawrotu. To ważne, bo jeśli rak piersi wróci, jest to już stadium choroby rozsianej, kiedy nie ma szans na wyleczenie.

Przedłużyć życie

Rak piersi po nawrocie to już nowotwór zaawansowany, w formie rozsianej. Medycyna nie potrafi go wyleczyć, walczy się jednak o przedłużenie życia i o to, by kobieta mogła prowadzić normalne życia rodzinne, zawodowe. W wielu przypadkach to możliwe pod warunkiem zastosowania nowoczesnych terapii. „Białą plamą” w Polsce jest brak dostępu do nowoczesnych terapii w przypadku jednego z podtypów raka piersi: zaawansowanego, hormonozależnego, HER-2 ujemnego.

– Ministerstwo Zdrowia już od 2 lat obiecuje nam refundację nowych leków, tzw. inhibitorów CDK 4/6, jak palbociclibabemaciclib, ribociclib, jednak na razie kończy się na obietnicach – mówi dr Agnieszka Gruszfeld. W Polsce pacjentki w zaawansowanym stadium tego podtypu raka piersi dostają tylko leczenie hormonalne. – Udowodniono, że dołączenie do hormonoterapii inhibitorów CDK 4/6 wydłuża życie. To dobra metoda leczenia, refundowana właściwie we wszystkich krajach Europy. Powinna być dostępna także w Polsce. Pacjentki, które mają dostęp do tych leków, żyją dłużej bez nawrotu choroby, jakość ich życia jest znacząco lepsza, a samo przeżycie dwukrotnie dłuższe – dodaje dr Gruszfeld.

W Polsce, gdy leczenie hormonalne przestaje działać, pacjentki dostają chemioterapię. – To leczenie mniej skuteczne i bardziej toksyczne. Rzadko która pacjentka jest w stanie pracować czy uczestniczyć normalnie w życiu rodziny –dodaje dr Agnieszka Gruszfeld. Bez refundacji inhibitory CDK-4/6 są praktycznie niedostępne: koszt miesięcznej terapii to kilkanaście tysięcy złotych. Jak taką sumę zebrać?

W statystykach wygląda to tak: szanse przeżycia roku po diagnozie raka piersi u Polki są o 4 punkty procentowe mniejsze niż europejska średnia: szansa na przeżycie 5 lat – już o 10 punktów procentowych mniejsze. To nie tylko kwestia leków, ale też wczesnego wykrywania i lepszej opieki. Jest co zmieniać.

Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń Amazonki: Leczenie to zysk, nie koszt

W ubiegłym roku weszły do refundacji leki biopodobne; chcielibyśmy, by wszystkie środki z powstałych oszczędności były przeznaczone na innowacyjne terapie. Zależy nam na dostępie do leczenia wczesnego HER-2 dodatniego raka piersi; może to zapobiec nawrotom i pojawieniu się nieuleczalnego stadium choroby. Dla pacjentek z zaawansowanym rakiem HER-2 ujemnym ważna jest możliwość leczenia inhibitorami CDK 4/6. Wiele kobiet zwraca się do nas o pomoc, próbuje przez różne fundacje zbierać pieniądze na leczenie. Powinno się też rozszerzyć programy lekowe: nieraz w bezduszny sposób uniemożliwiają leczenie, bo np. guz jest za mały albo terapię można podać dopiero po wznowie. A przecież lepiej działać wcześniej, by zapobiec przerzutom.

Cieszymy się, że będą powstawać Breast Cancer Units: ośrodki kompleksowego leczenia raka piersi. Mam nadzieję, że poprawi się dostęp do rehabilitacji dla kobiet przed i po operacji oraz że będą powstawać kolejne ośrodki leczenia obrzęków limfatycznych. Od ministerstwa oczekujemy lekcji zdrowia w szkołach i dobrych kampanii edukacyjnych, bo tylko ciągła reklama medialna jest w stanie zmienić mentalność i np. nakłonić kobiety do wykonywania badań profilaktycznych. O leczeniu często myślimy jak o kosztach. Jednak jest ono zyskiem, jeśli leczymy dobrze, wydłużając życie.

Artykuł został opublikowany w 30/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także