Kałasznikow - eksporter komunizmu. Dzięki tym cechom stał się hitem

Kałasznikow - eksporter komunizmu. Dzięki tym cechom stał się hitem

Dodano: 
AK-47 w akcji
AK-47 w akcji Źródło: Wikimedia Commons / U.S. Air Force / Staff Sgt. Levi Riendeau
AK stanowił odzwierciedlenie techniczno-cywilizacyjnej kondycji ZSRS.

Michał Mackiewicz
pracownik naukowy Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie

Rosjanie zdecydowali się bowiem wykorzystać metodę głębokiego tłoczenia w celu uproszczenia produkcji broni i obniżenia jej kosztów. Metody tej jednak nie zdołali wystarczająco dobrze opanować i tłoczone komory zamkowe były podatne na odkształcenia, co spowodowało powrót do tradycyjnego i kosztownego frezowania. Wiele do życzenia pozostawiały celność oraz stabilność karabinu podczas prowadzenia ognia ciągłego. Mimo tych niedociągnięć automat okazał się perspektywiczny i w pełni odpowiadał sowieckiej koncepcji walki – może był mało precyzyjny, ale prosty, niezawodny i o bardzo dużej sile rażenia na dystansie do 400 m (co zawdzięczał doskonałemu nabojowi 7,62 x 39 mm), wprost idealny dla słabo przeszkolonych strzelców, rzucanych do falowych natarć za pancernym walcem…

W pierwszej kolejności nowa broń trafiła na uzbrojenie elitarnych dywizji gwardyjskich (zmotoryzowanej Tamańskiej i pancernej Kantemirowskiej), a także jednostek ministerstwa spraw wewnętrznych (MWD) i ministerstwa bezpieczeństwa państwowego (MGB) odpowiedzialnych za zabezpieczenie stolicy ZSRS. Dopiero po kilku latach w kałasznikowy zaczęto wyposażać pierwszoliniowe oddziały stacjonujące na zachodniej rubieży bloku komunistycznego – w Niemczech i Austrii (w tej ostatniej armia sowiecka stacjonowała do 1955 r.). W 1955 r. zdecydowano o uzbrojeniu wszystkich żołnierzy w AK, wycofując jednocześnie z jednostek samopowtarzalne SKS konstrukcji Simonowa.

Czytaj też:
„Wyzwoliciel” podpala III Rzeszę. Ten bombowiec znokautował Niemców

Ponieważ w ZSRS wszystko było tajne (nie inaczej było z AK, którego powstanie próbowano ukryć przed światem), bojowy debiut automatu Michaiła Kałasznikowa budzi pewne kontrowersje. Nie przesądzając definitywnie tej kwestii, należy zaznaczyć, że nie ma dotychczas żadnych przesłanek pozwalających identyfikować go z konfliktem w Korei. Być może jacyś sowieccy żołnierze dysponowali nim podczas tłumienia rewolty w Berlinie (1953 r.), ale pierwszym w pełni udokumentowanym bojowym epizodem z udziałem AK jest powstanie węgierskie w 1956 r. Rosjanie ponieśli w trakcie walk dość duże straty i sporo sprzętu dostało się w ręce Węgrów – potwierdzają to m.in. zdjęcia. To właśnie z Węgier przemycono na Zachód pierwsze egzemplarze AK.

W 1956 r. uruchomiono produkcję zmodernizowanej wersji – AKM, w której m.in. powrócono do tłoczonej komory zamkowej. Prawdziwym testem dla tej, niewątpliwie legendarnej, konstrukcji stał się konflikt w Wietnamie.Sowiecki AK, a w zasadzie jego chińska kopia, czyli karabin Typ 56, okazał się niezbyt celny, ale za to autentycznie niezawodny, odporny na wszelkie trudy frontowej służby, a do tego, dzięki amunicji, nieoceniony w walce na bliskim dystansie i to zarówno w tropikalnej plątaninie, jak i miejskich zakamarkach, czego dowiodły walki podczas ofensywy Tết. Sporą zaletą kałacha był 30-nabojowy magazynek (w przypadku jego konkurenta, czyli w karabinie M16, stosowano początkowo magazynki 20-nabojowe). AK stanowił odzwierciedlenie techniczno-cywilizacyjnej kondycji ZSRS. Był prostym i niezawodnym narzędziem walki w rękach słabiej wyszkolonego, a często także o niskiej kulturze technicznej żołnierza/partyzanta, raczej niewymagającego nadmiernej wygody ani nieoczekującego precyzji strzału.

Artykuł został opublikowany w 2/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.